Czym jest refluks u psa
Refluks u psa to z definicji refluksowa choroba przełyku (gastro-oesophageal reflux disease , w skrócie GERD).
Przez refluks rozumiemy cofanie się treści żołądkowej do przełyku (1-3).
Z uwagi na zawartość soków trawiennych, treść żołądka może podrażniać przełyk a przy nawracającym charakterze tego zjawiska, może dojść do stanu zapalnego lub nawet nadżerek w obrębie przełyku. To najprostsza definicja, później ją rozwiniemy.
Objawami refluksu u psa bywają najczęściej (1-3):
- nadmierny ślinotok nie związany z widokiem jedzenia i Twoją krzątaniną w kuchni;
- powtarzające się przełykanie, jak wyżej
- nocne dyszenie i problemy ze snem,
- kaszel,
- dyskomfort objawiający się np: naciąganiem, wyciąganiem głowy i szyi;
- objawy bólowe,
- utrata apetytu;
Jednym z dodatkowych i charakterystycznych objawów choroby refluksowej przełyku jest ulewanie pokarmu. Najczęściej dzieje się to w bardzo krótkim czasie po spożyciu posiłku.
I tu robimy pauzę, by się upewnić, czy rozumiecie różnicę między wymiotami a ulaniem się pokarmu.
Wymioty to aktywny proces z użyciem tłoczni brzusznej. Pies przyjmuje charakterystyczną pozycję, otwiera pysk i z pomocą silnych skurczów brzucha pozbywa się zawartości żołądka.
Ulewanie to proces pasywny. Pies zjadł, pies otworzył pysk i jedzenie wróciło. Dosłownie, jak ulewanie się u noworodków.
Jeśli Twój pies wymiotuje a nie ulewa, to jest całkiem możliwe, że nie mówimy u niego o refluksie.
Jak się diagnozuje refluks u psa (1-3)?
Już po pierwszym akapicie można powiedzieć jedno. Refluks u psa daje niespecyficzne objawy.
Innymi słowy, z diagnostycznego punktu widzenia istnieje wiele procesów chorobowych, które będą dawać identyczne objawy.
Celem potwierdzenia diagnozy Twój lekarz prowadzący powinien wykonać pełną morfologię, by sprawdzić funkcjonowanie wątroby, trzustki oraz nerek. Badanie moczu pozwoli ocenić nawodnienie psa i wykluczy istnienie infekcji bakteryjnej pęcherza, która może dawać zbliżone objawy.
Obrazowanie może wykluczyć istnienie anomalii w budowie układu pokarmowego lub istnienie zmian wskazujących na ostre lub przewlekłe zmiany wątroby czy trzustki, które będą wpływać na funkcjonowanie organizmu, nawet jeśli wyniki morfologi nie wskazują na aktywny stan zapalny tych narządów. Obrazowanie powinno również dotyczyć jelit, by jak najszybciej wykluczyć istnienie stanu zapalnego lub zmian naciekowych.
Jeśli z puli wszystkich możliwych diagnoz do postawienia odpadają POPRZEZ WYKLUCZENIE kolejne i nadal na stole zostaje nam “refluks u psa”, to wykonuje się badanie endoskopem.
Z pomocą kamerki lekarz jest w stanie zobaczyć istniejący stan zapalny w obrębie przełyku lub anomalną pracę zwieracza. Dopiero to potwierdza diagnozę.
Jeśli wraz ze swoim psem przeszliście całą tą drogę i diagnoza została potwierdzona a gastrolog wprowadził leczenie… to najpewniej Cię tu nie ma i nie czytasz tego wpisu.
Czy zatem poprawnie zdiagnozowano refluks u psa?
Jeśli nie przeszedłeś drogi opisanej powyżej, to istnieje prawdopodobieństwo, że nie.
Jak jednak na pewno zauważyłeś, drogi czytelniku, opisana wyżej droga wygląda na wyboistą. Badanie krwi, badanie moczu, ultrasonografia, skierowanie do gastrologa, bo przecież nie każdy gabinet robi badanie endoskopowe… czekanie na wizytę, czekanie na opis badania…
CZAS I KOSZTY
A oto przed Tobą jest pies, który cierpi, ma objawy jak wyżej.
No, zgoda, nie ulewa a wymiotuje.
No nie jedzeniem a pianą.
Albo wcale nie wymiotuje a tylko mlaska, nie śpi, wierci się, nie je, chudnie i słabnie.
Rozumiem doskonale, że oczekujecie decyzji, która realnie przyniesie psu ulgę TU I TERAZ, w gabinecie. JUŻ.
To samo napięcie i oczekiwania odczuwa najpewniej wasz weterynarz.
Czy zatem błędne będzie założenie, że TO MOŻE BYĆ REFLUKS i wprowadzenie postępowania zaradczego, w postaci:
- karm częściej, by żołądek miał stale co robić. Mniejsze porcje powinny też zatrzymać ulewanie.
- podaj leki neutralizujące kwas. To ułatwi zaleczenie stanu zapalnego w żołądku i przełyku?
Nie, nie nazwałabym tego błędem, ale ZALEDWIE działaniem doraźnym.
Daniem opiekunowi czasu na przeprowadzenie w spokoju pełnej diagnostyki psa.
Daniem opiekunowi czasu na skorygowanie błędów w schemacie żywienia lub samej diecie.
Jednak najgorsze, co może się w tym momencie stać, to założenie, że skoro wdrożenie tych kroków przyniosło psu chwilową ulgę, to bankowo mamy do czynienia z refluksem.
Wychodzicie z gabinetu z zaleceniem “podawać helicid i/lub karmić częściej” i tyle. Często nie robicie nic więcej.
Dochodzi też do błędnego wyciągania wniosków:
- Bo skoro pomogło podanie jedzenia, to bankowo głód i pusty żołądek był przyczyną – nie, nie był i zaraz wyjaśnimy sobie dlaczego.
- Skoro pomogło podanie reduktorów kwasu, to nadmiar kwasu był przyczyną – nie, wcale nie. Soki żołądkowe są “po coś” i nie po to, by robić krzywdę twojemu psu!
To jest też najczęściej moment, w którym wpadacie w błędne koło odstawiania i podawania tych helicidów i nocnego dokarmiania a stąd bardzo szybko i w stosunkowo niewielkim czasie pojawiają się biegunki i bulgotki.
Terapie antybiotykami naprzemiennie z okresami spokoju. A ostatecznie w karcie pojawia się dysbioza, sibo lub adnotacja o nieswoistych chorobach jelit.
Brawo.
UPROSZCZENIA ZAMAZUJĄ OBRAZ
Prawdziwy refluks u psa, GERD, choroba refluksowa przełyku są w przypadku psów rzadsze, niż Wam się wydaje.
Prawdziwy refluks u psa najczęściej związany jest:
- ze znieczuleniem lub narkozą, które naruszyły zwieracz przełyku;
- z podawaniem leków, które zaburzają pracę zwieracza przełyku;
- z podawaniem leków lub istnieniem innej choroby, u podstaw której leżą chroniczne wymioty… A te “psują” zwieracz przełyku, powodując ostatecznie refluks.
- z predyspozycją rasową – mówię tu o predyspozycji ras brachycefalicznych, których anatomia może sprzyjać pojawieniu się przepuklin rozworu przełykowego a indywidualne jednostkowo trudności z oddychaniem i połykanie powietrza sprzyjają odbijaniu się i ostatecznie mogą powodować refluks.
Na koniec tego akapitu zostawiam informację o predyspozycjach rasowych.
Od 2017 roku żaden z buldożków z “rasowym refluksem”, który do mnie trafił, nie miał zdiagnozowanego BOAS ani nie miał przepukliny, która ponosiłaby odpowiedzialność za objawy.
Innymi słowy, w gabinecie pojawił się buldożek, więc na bank przyczyną był kurczak lub “taka rasa”. Koniec procesu diagnostycznego. A u wszystkich objawy ustąpiły w przeciągu 1-2 mcy od wprowadzenia korekty w diecie. I nie wróciły.
Refluks u ludzi a refluks u psa
Porada o podawaniu psu “czegoś na noc”, by “żołądek miał co robić” i sugerowanie, że problem refluksu nasila pusty żołądek to życiowa porada, którą wprost ze świata ludzi wrzucono do świata naszych psów.
Zadaniem żołądka jest gromadzenie pokarmu i regulowanie prędkości, z jaką treść żołądkowa przechodzi przez zwieracz do jelita cienkiego.
I faktycznie, w przypadku ludzi, przy terapii w chorobie refluksowej popularną poradą jest jeść małe i częste posiłki, gdyż zbyt duża ilość jedzenia, duża objętość posiłku może nasilać objawy refluksu.
(Ciborowska H., Rudnicka A., Dietetyka. Żywienie zdrowego i chorego człowieka, Warszawa, PZWL, s.394 – 396).
Z drugiej strony, istnieją wyraźne przesłanki, że okna żywieniowe i intermittent fasting, “niejedzenie na wieczór” również sprzyjają redukcji objawów. Nie jest jasne, czy to sam post ma pozytywny wpływ, czy też po prostu pozostanie w pozycji pionowej przez odpowiednio długi czas po jedzeniu jest tu kluczem (10).
W przypadku ludzi ok 70% treści pokarmowej przebywa w jelitach a ok 30% w żołądku. Wynika to oczywiście z czasu, którego nasz układ pokarmowy potrzebuje na właściwe przyswojenie składników odżywczych. Pokarm po spożyciu spędzi zaledwie kilka godzin w samym żołądku, po to by następnie spędzić ich naście lub dziesiąt w obrębie jelit.
Z tego powodu wnioskuje się, że jeśli człowiek zje “za duży” posiłek, to on “za długo” będzie czekał w żołądku zanim ruszy w dalszą drogę. A przecież długie przebywanie obfitego posiłku w żołądku może sprzyjać fermentacji lub sprzyjać cofaniu treści czy to przy parciu, czy w leżeniu czy przy podstawowej aktywności.
U psów sytuacja prezentuje się odwrotnie. Ponieważ psy mają krótsze jelita, proporcjonalnie większa część pokarmu czeka na strawienie w żołądku (70%), by następnie ruszyć w drogę jelitami (30%). Sam czas przejścia przez układ pokarmowy jest też dużo krótszy niż u ludzi.
W przypadku ludzi czas od spożycia posiłku do wydalenia resztek po nim to średnio 24-48 godzin. W zależności od rodzaju pokarmu, treść będzie przebywać w żołądku od 1 godziny (płyny, mleko) do nawet 8 godzin. Średni czas dla typowego posiłku to jednak 6-8 godzin.
Żołądek psa może natomiast całkowicie opróżnić się w ciągu zaledwie 1,5 godziny, ale niektóre badania a także weterynaryjny podręcznik dotyczący żywienia wskazuje na okno między 1 a 8 godzin (5).
Układ pokarmowy psa, który w większym stopniu przystosowany jest do pokarmu opartego na białkach pochodzenia zwierzęcego, działa sprawniej wówczas, gdy ma kontakt z takim właśnie pożywieniem. Im bardziej posiłek jest “wzbogacony” w zboża, tłuszcze czy ciężkostrawne białka roślinne, tym dłużej będzie spędzał czas w żołądku. W praktyce na komercyjnych kiblach i puchach jest to nawet do 12 godzin.
Dlatego to wszystko, co u ludzi opóźnia opróżnianie żołądka, u psów opóźnia ten proces w sposób proporcjonalnie silniejszy. Ale i konsekwencje są bardziej szkodliwe.
Chociażby z tak banalnego powodu, że temperatura “wewnątrz psa” jest przecież wyższa, niż u człowieka.
Temperatura plus czas = fermentacja.
Fermentacja równa się gaz.
Gaz musi się wydostać.
W górę lub w dół.
I może pociągnąć za sobą treść żołądkową.
Im dłużej jedzenie przebywa w żołądku psa, tym de facto większe kłopoty może powodować.
To, co zobaczysz, to z dużym prawdopodobieństwem będzie właśnie coś, co “wygląda jak refluks u psa”.
Nadużywana diagnoza: "nadkwasota"
Żołądek potrzebuje kwaśnych soków trawiennych, by strawić jedzenie. To niezaprzeczalny fakt.
Powszechnie obwinia się “kwas” za całe nieszczęście i zarówno ludzi, jak i psy szpikuje się reduktorami pro forma, nawet gdy stan zapalny żołądka i przełyku nie istnieje (w przypadku nadżerek stosowanie tych leków ma sens, pozwala bowiem tkankom się zregenerować. Jednak nawet wówczas uznaje się CZASOWĄ podaż takich leków a nie sugeruje się ich jako TRWAŁE “ROZWIĄZANIE” problemu).
Tymczasem objawy niedokwaszenia żołądka to najczęściej takie dolegliwości jak:
- zgaga i refluks, TAK, DOBRZE CZYTASZ I U LUDZI JEST DOKŁADNIE TAK SAMO
- wzdęcia,
- gazy,
- nietolerancje pokarmowe,
- NIEDOBORY WITAMIN I SKŁADNIKÓW MINERALNYCH,
- przerosty grzybicze i bakteryjne,
- pasożyty,
- depresja
- choroba niedokrwienna serca,
- wrzody żołądka i dwunastnicy.
Mimo tak wielu poważnych konsekwencji zdrowotnych, nadal powyższy temat jest mało znany w gabinetach lekarskich i weterynaryjnych i nadal za winnego objawów częściej wskazuje się nadmiar kwasu, a nie jego niedobór.
Tymczasem:
- sok żołądkowy stanowi naturalną barierę dla bakterii i pasożytów – gdy go brakuje, ryzyko infekcji oraz zakażeń rośnie;
- sok żołądkowy jest niezbędny do trawienia białek – gdy ph żołądka nie jest odpowiednio niskie, białka nie są odpowiednio przygotowywane do dalszej drogi, co stwarza ryzyko niedoborów aminokwasów egzogennych, powoduje ryzyko nasilonych procesów gnilnych i fermentacji w jelitach i stanowi wprost przyczynę tzw “nieszczelnych jelit” czy ataku immunologicznego, wynikającego z tego, że układ odpornościowy nie rozpoznaje “za dużej”, bo nie “nadtrawionej” cząsteczki białka.
- obecność odpowiedniej ilości soku żołądkowego stanowi sygnał dla dalszej części układu pokarmowego i procesów wydzielniczych (enzymy, żołć).
I co najważniejsze:
To właśnie zbyt wysokie ph w żołądku wpływa na “rozluźnienie” górnego zwieracza żołądka.
To w obecności zbyt wysokiego ph, zwieracz żołądka nie domyka się i powoduje zarzucanie pokarmem /treścią żołądkową, dając objawy… o zgrozo… rozpoznawane jako “nadmiar kwasu” i “refluks u psa”.
Czym są wymioty głodowe u psa, czyli Zespół Wymiotów Żółciowych
Poważna nazwa. Druga jest jeszcze poważniejsza i jest to refluks dwunastniczo-żołądkowy.
“Ponieważ wymioty pojawiają się przy pustym żołądku, najlepiej dzienną dawkę karmy podzielić na kilka mniejszych porcji, przy czym ostatni posiłek pies powinien dostać tuż przed snem.” [piesporadnik.pl]
- przyczyną “wymiotów żółciowych” jest pusty żołądek;
- przyczyną jest nadmiar żółci, który powoduje podrażnienie;
- głód u psa powoduje wymioty;
- rozwiązaniem problemu jest częstsze karmienie i skrócenie przerw między posiłkami;
- rozwiązaniem problemu jest przekąska na noc;
- rozwiązaniem problemu są reduktory kwasu i/lub antyhistaminy ograniczające produkcję kwasu w żołądku.
Trawienie 24/7, czyli dlaczego porada "niech żołądek nigdy nie będzie pusty" to kompletna bzdura.
Pokażcie mi wilka, który wymiotuje z głodu.
Pokażcie mi lwa, który przy zbyt długiej przerwie od jedzenia wymiotuje, bo “ma pusty żołądek”.
W naturalnych warunkach wilki czy inne psowate a także kotowate potrafią obywać się bez jedzenia nawet przez okres kilku dni a nawet tygodni, jeśli warunki będą niesprzyjające. Oczywiście zwierzęta te stracą na wadze, być może osłabną i oczywiście, że nie chcemy wycieńczenia dla naszych domowych zwierzaków, jednak nie ma dowodów na to, by nawet na tak długi okres bez pożywienia zwierzęta te reagowały refluksem/wymiotami/ulewaniem Z GŁODU.
W naturze nie zdarza się, by pusty żołądek wybudzał zwierzęta i był przyczyną porannych wymiotów, zarzucania żółcią, zwał jak zwał.
Wręcz przeciwnie.
W przypadku psowatych żołądek pozostaje pusty nawet przez 95% czasu i to stan pustego żołądka jest dla nich fizjologiczny. Częściej żołądek jest pusty, niż pełny.
Dlaczego boimy się głodu? I co ważniejsze - czy słusznie?
Jedzenie oznacza przetrwanie. Człowiek potrzebuje jeść, by żyć. Strach, obawy przed głodem są dla nas czymś fizjologicznym. Podobnie zresztą, jak dla psa.
Jako ludzie mamy też w pamięci epizody z historii, gdy niedobór jedzenia stanowił realne zagrożenie. Mimo tego, że jedzenie wylewa się dziś z półek, to nie trzeba szukać daleko potwierdzeń, że ten lęk tkwi w nas nadal. Panika i szał zakupów z początków pandemii czy początku wojny na Ukrainie obnażyła te strachy dobitnie.
A jakie są aktualne zalecenia żywieniowe dla zdrowej populacji ludzi (4)?
Spożywaj posiłki regularnie (4-5 posiłków co 3-4 godziny). Ogranicz tłuszcze zwierzęce, jedz warzywa i owoce. No znacie to, bo wbija się to do głowy od czasów szkoły. A reklamy bombardują zdrowymi przekąskami, które na wypadek “małego głodu” warto mieć w kieszonce, bo przecież jak “jesteś głodny, to nie jesteś sobą”, no nie?
Tymczasem po drugiej stronie rośnie ilość argumentów za tym, że redukcja kalorii, wydłużenie przerw między posiłkami i okresowe poszczenie przynoszą realną poprawę zdrowia. Że jemy za często i za dużo stanowczo przeciążając organizm pracą.
Jako dietetyk unikam polaryzacji. Nie uważam wcale, że istnieje tylko jeden słuszny model żywienia i jedna jedyna słuszna koncepcja, jednak propagatorom diet z grupy intermittent fasting (post przerywany, okna żywieniowe) nie można odmówić racji. Dopóki bilans dobowy się zgadza, jestem otwarta na te argumenty.
Mniejsza ilość posiłków i wydłużone przerwy między posiłkami są dla ssaków nie tylko czymś “naturalnym”. Pojawiają się kolejne publikacje wspierające również terapeutyczny charakter poszczenia (6-8) :
- w walce z rakiem,
- starzeniem się
- chorobami serca,
- otyłością,
- w stanach zapalnych,
A psy?
W ich przypadku również naukowcy doszli do wniosku, że okna żywieniowe mogą być zdrowsze.
Dog Aging Project opublikował w 2021 roku badanie: Karmienie raz dziennie wiąże się z lepszym zdrowiem psów towarzyszących (9). Cytuję za źródłem:
“Od 2019 r. projekt Dog Aging Project gromadzi dane dotyczące tysięcy psów towarzyszących w różnym wieku, różnej wielkości i różnych ras. Wykorzystaliśmy ten zróżnicowany przekrojowy zbiór danych do zbadania
związków między częstotliwością karmienia a funkcjami poznawczymi (n =10 474), a także dziewięć szerokich kategorii schorzeń ( n = 24 238). Kontrolując płeć, wiek, rasę i inne potencjalne czynniki zakłócające, stwierdziliśmy, że psy karmione raz dziennie, a nie częściej, miały niższe średnie wyniki w skali dysfunkcji poznawczych i mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia problemów żołądkowo-jelitowych, dentystycznych, ortopedycznych, nerek/moczowych i zaburzenia wątroby/trzustki.”
To tylko pilotażowy projekt, nie tekst z którego można wyciągać daleko idące wnioski dla całej populacji, jednak zobaczcie, co się aktualnie dzieje i do jakich absurdalnych sytuacji dochodzi. Potrzeba przeprowadzenia analiz, badań a najlepiej klinicznych, by pokazać nam kawa na ławę, że psu służy jedzenie rzadziej. Potrzeba badań, które pokazują ludziom, że tuczą swoje zwierzaki i psują je swoją nadgorliwością.
Opierając się o własną wieloletnią praktykę w zakresie żywienia terapeutycznego wiem w prawdzie, że dwa posiłki 2/3 i 1/3 przy zachowaniu odpowiedniej przerwy też sprawdzają się świetnie. I często jest to nie tylko ukłon w stronę kondycji zwierzęcia, ale kompromis w stronę opiekuna, który dotąd pasł dorosłego pieska, jak tucznika, co 2 godzinki i teraz stoi spanikowany na samą myśl, ŻE PIESEK BĘDZIE GŁODNY.
Będzie i musi być czasami głodny, musi mieć – mówiąc wprost – “pusty brzuszek”, BY ODPOWIEDNIE MECHANIZMY NAPRAWCZE mogły się uruchamiać, patrz akapity niżej a jeśli nadal musisz tą informację przetrawić, to czytaj nawet kilkukrotnie, póki klocki nie wskoczą na swoje miejsce 🙂
Tymczasem w koło wybrzmiewa mantra: karm, karm, karm, częściej, częściej i częściej.
Twój piesek zasługuje na nagrodę, ten smaczek służy do nagradzania, ten smaczek czyści mu ząbki, ten kolejny to rytuał po spacerze. Pies zasługuje. Pokaż mu, że go kochasz. JEDZENIEM.
Tylko w czyim interesie wybrzmiewa ta piosenka?
Czy to nie znamienne, że do języka psiarzy weszło słowo “dosmaczać”? Dosmacz psu jedzenie, jeśli nie chce go zjeść?
Bo przecież pies nie może powiedzieć, stop, nie chcę, za dużo, to co robisz mi nie służy. Nie! Pies musi jeść, bo opiekun POCZUJE SIĘ LEPIEJ, jak miska będzie wylizana.
Po co słuchać, co mówi organizm psa?
Czy dobrze śpisz po wieczornym obżarstwie?
Nasze i psie organizmy potrafią wykonywać “bezwiednie” wiele zadań jednocześnie, ale dla dobra zdrowia organizm potrzebuje przerwy. Mało tego, być może doświadczyliście tego sami lub zaobserwowaliście u zwierzaka: w sytuacji silnego stresu organizm “wywala jedzenie”, górą lub dołem, uznając pracę nad nim za zbędną w kontekście nadciągającego obciążenia.
Ta wielozadaniowość ma też swoje ograniczenia. Są procesy, które organizm może wykonać tylko przy braku obciążenia związanego z trawieniem.
Obżarstwo na noc nie sprzyja wypoczynkowi i głębokiemu relaksowi. Jeśli kiedykolwiek “wpadła” Ci w dłonie jakaś książka o dietach czy żywieniu, jest wysoce prawdopodobne, że napisano w niej, że noc to pora odpoczynku, czas przewidziany na regenerację i procesy naprawcze w obrębie tkanek.
To właśnie w czasie głębokiego snu zwalnia metabolizm a organizm zaczyna się regenerować. Jest to możliwe, gdyż zanikają hormony stresu: np: kortyzol. W trakcie snu wytwarzamy ok 60-80% hormon wzrostu, czyli anabolicznego hormonu, który aktywuje naprawę tkanek. Ale by ta naprawa przebiegała skutecznie, inne procesy muszą się zatrzymać – w prawdziwym świecie też raczej nie naprawia się maszyny w trakcie jej intensywnej pracy.
Nadal potrzebujesz argumentów, że “pusty żołądek” i przerwa od jedzenia nie są problemem ani Twoim, ani psa a wręcz mogą sprzyjać zdrowiu? Okej, lećmy dalej.
W okresie pomiędzy posiłkami, w okresie, gdy nasze narządy “odpoczywają od pracy” związanej z trawieniem, rośnie aktywność elektryczna i motoryczna błony mięśniowej gładkiej przewodu pokarmowego.
Innymi słowy, uruchamia się proces “oczyszczania“. Od żołądka do dystalnej (czyli końcowej) części jelita czczego, cyklicznie przemieszcza się fala, która ruchem od góry do dołu “zabiera”, to co zostało i przesuwa resztki ” w dół”, w stronę wyjścia 😉
Ta fala to wędrujący kompleks mioelektryczny (MMC). Przemieszcza się przez nasze i psie organizmy regularnie, ale by się aktywowała, konieczna jest przerwa od posiłku. Tylko w czasie przerwy od jedzenia możliwe jest wyzwolenie właściwej aktywności skurczowej.
Celem MMC jest oczyszczenie jelita cienkiego z niestrawionych resztek a także bakterii, co stanowi naturalny mechanizm ochrony przed SIBO. Przygotowuje również układ pokarmowy na przyjęcie nowej porcji pokarmu.
Stała i przedłużająca się obecność pokarmu w żołądku czy jelitach zaburza więc nie tylko procesy regeneracyjne, ale również proces oczyszczania i sprzyja pojawianiu się SIBO i dysbiozy.
Więcej o SIBO
Dowiedz się więcej o przyczynach SIBO U PSA
"Za dużo żółci" i "za dużo kwasu" - rozważania dietetyka
Kojarzycie Pawłowa? Tego, który przeprowadził badanie kojarzące dźwięk dzwonka z jedzeniem?
Udowodnił on, że możliwe jest pobudzenie procesów związanych z jedzeniem i trawieniem nie tylko w obecności jedzenia, ale również w obecności pewnych sygnałów, które zapowiadają jego nadejście.
Stąd często argumentuje się, że refluks u psa i/lub wymioty głodowe mogą być związane z faktem, że pies szykuje się na obecność jedzenia, więc nie tylko ślini się, ale też produkuje soki trawienne i żółć. A my robimy go w konia, jedzenia nie ma, więc nadmiar żółci/soków musi zostać wydalony, bo jego obecność bez obecności pokarmu drażni żołądek.
Bzdura.
Zakładając że u podłoża wymiotów głodowych może leżeć nadmiar żółci/soków trawiennych wyprodukowany na samą myśl o jedzeniu, trzeba byłoby przyjąć jeszcze inne założenia.
Skoro Twój pies wymiotuje pianą/żółcią/sokami nad ranem, oznaczać by to musiało, że wstawaliście o tej wczesnej porze i dotąd pies regularnie otrzymywał jedzenie przykładowo o 3 w nocy. Tym samym faktycznie, uwarunkowany został na to, by w pobliżu 3 w nocy, gdy zegar bije a mleczarz wyjeżdża na swą trasę, Twój pies okazywał gotowość do spożywania pokarmu. A Ty śpisz.
Zgadza się warunkowanie.
To samo, gdy wiesz, że zawsze dajesz psu jeść o 7 rano, ale zapomniałaś, zaspałaś, cokolwiek. I jest 8 i on już piszczy ze zniecierpliwienia. Tak, jest głodny. I tak, pewnie ślini się ze zniecierpliwienia.
Faktycznie, podobny proces zauważono również u dzikich psowatych i kotowatych. Ich ciała “aktywują” niektóre procesy wydzielnicze na widok jedzenia. Ale właśnie! Rzecz w tym, że dzieje się to jedynie w momencie, gdy perspektywa jedzenia jest już realna i nieuchronna. W sensie, zdobycz już jest, leży i zaczynamy ucztować.
Eksperymenty pokazały, że widok biegnącej ofiary nie pobudzał trawienia w takim stopniu, jak zapach już leżącego przed psowatym mięsa.
Za Introduction to Veterinary Anatomy and Physiology (10): Pokarm dostaje się do żołądka i dopiero rozciągnięcie żołądka pod wpływem pokarmu stymuluje wydzielanie hormonu gastryny. Fizyczna obecność pokarmu powoduje wydzielanie się hormonu a dopiero obecność hormonu powoduje intensywne wydzielanie się soków trawiennych.
Za “Canine and Feline” Gastroenterology”: bez stymulacji wydzielanie kwasu u psa jest minimalne (1).
Soki trawienne mieszają się z pokarmem. I gdy ta mieszanka, ta papka zwana też chymusem, opuszcza żołądek przez odźwiernik i dociera do dwunastnicy, to stanowi to sygnał dla pęcherzyka żółciowego, by w sekwencji skurczów zaczął wydzielać żółć.
Reasumując – dopiero obecność jedzenia w żołądku rozpoczyna faktyczny proces wydzielniczy skutkujący obecnością soków trawiennych. Obecność jedzenia w dwunastnicy stymuluje wydzielanie żółci.
Ponownie – nie ma dowodów na to, że jakiekolwiek zwierze, lew czy wilk ścigający swoją ofiarę już produkował NA ZAPAS żółć/soki żołądkowe a gdy jej nie dopadnie (bo zwinna spryciula mu jednak ucieknie), to zwracał nadmiar w formie cofki czy wymiotów.
Organizm nie popełnia błędów. No. Zazwyczaj 😉
I Kiedy mówimy o niedoborze czegokolwiek w organizmie, jest zazwyczaj kilka takich mocno ogólnych opcji:
- brakuje odpowiedniej ilości składników do produkcji.
- organizm nie jest w stanie wyprodukować danego czynnika w ilości, która będzie zdolna zrównoważyć nadmiar czegoś innego.
- uszkodzenie/choroba spowodowały, że wydajność produkcji spadła.
Ale nadmiar?
Organizmy żywe to mistrzowie ekonomii. Wszystko ma swoją funkcję, wszystko jest do czegoś potrzebne.
W końcu do produkcji dowolnej substancji w organizmie, czy to mowa o hormonach, enzymach, czy tej naszej żółci lub sokach trawiennych, potrzebne są: czas, energia i odpowiednia ilość składników odżywczych.
Soki trawienne czy żółć nie biorą się z powietrza. Również wymagają zużycia zasobów.
Wyżej napisałam o potencjalnym charakterze niedoborów, analogicznie nadmiar czegokolwiek oznaczałby:
- nadmierne zużycie składników odżywczych,
- nadmierną produkcję, która ma zrównoważyć nadmiar czegoś innego,
- przeciążanie nadmierną pracą narządów zaangażowanych w produkcję.
A nagle wszyscy w koło próbują wmówić Opiekunom, że oto pies, jako bodaj jedyny organizm żywy na świecie, na samą myśl o jedzeniu produkuje czegoś za dużo, zużywa składników za dużo, obciąża organy pracą i na dodatek odpowiedzialny jest za to tak podstawowy mechanizm, jak odczuwalny głód.
I jeszcze jakby tej rozrzutności było za mało, to gdy zorientuje się, że wyprodukował za dużo lub za wcześnie, to zwraca, bo mu nadmiar tych wytworzonych na zapas substancji szkodzi na żołądek.
Serio?
A może zamiast zwalać winę na niewinnych, należy sobie zadać pytanie, co FAKTYCZNIE spowodowało, że organizm nie działa prawidłowo a soki trawienne i żółć się produkują?
Co w takim razie dolega Twojemu psu?
Podsumujmy to, co wiecie już do tej pory z lektury tego długiego opracowania:
- tylko w szczególnych przypadkach i znacznie rzadziej, niż to się wydaje, pies ma prawdziwą chorobę refluksową przełyku;
- odpowiednia diagnostyka i wnikliwość jest konieczna w ocenie sytuacji waszego psa, chociażby dlatego, że wspomniane już wyżej NIEDOKWASZENIE ŻOŁĄDKA daje również objawy “refluksu”. Rasa również nie jest zawsze odpowiedzią.
- objawowe postępowanie (reduktory kwasu+ częste karmienie) jest pomocne w leczeniu faktycznie istniejącego refluksu i nadżerek, jednak stosowane w nadmiarze i w niewłaściwej sytuacji (dla fanaberii odkwaszamy niedokwaszony żołądek) stanowi równię pochyłą prowadzącą do SIBO lub bakteryjnych zakażeń układu pokarmowego.
- dla psa uczucie głodu jest stanem fizjologicznym i nie ma żadnych doniesień o tym, żeby jakiekolwiek psowate czy kotowate wymiotowały Z GŁODU;
- aby rozpoczęło się wydzielanie soków trawiennych w żołądku, jedzenie musi do niego “wpaść”.
- aby rozpoczęło się uwalnianie lub produkcja żółci, treść żołądka musi wydostać się przez odźwiernik niżej, do dwunastnicy;
- organizm sam z siebie nie produkuje niczego za dużo. To nie “żółć” czy “kwas” są winne objawom, a coś, co spowodowało, że produkują się w nadmiarze lub w danym momencie jest ich dużo.
- rodzaj pokarmu ma wpływ na tempo opróżniania żołądka i ma bezpośredni związek z nasileniem fermentacji w żołądku czy procesów gnilnych w jelitach.
#1 opóźnione opróżnianie żołądka w wyniku błędów dietetycznych
Opróżnianie żołądka zależy od właściwości mechanicznych, chemicznych i fizycznych spożywanego pokarmu.
Główna cecha dynamiki opróżniania żołądka jest stała – pojawienie się treści w żołądku uruchamia proces zmierzający do jego opróżniania a ostatecznie do “posprzątania” resztek.
Tempo opróżniania żołądka ZALEŻY OD RÓŻNICY CIŚNIEŃ POMIĘDZY ŻOŁĄDKIEM A DWUNASTNICĄ a także od napięcia zwieracza, od oporu stawianego przez odźwiernik (1).
Konkretne składniki mogą zaburzać ten proces, sprzyjając nadmiernemu zaleganiu treści w żołądku a tym samym sprzyjając nadmiernej jej fermentacji.
A fermentacja czy to w żołądku, czy poniżej, w dwunastnicy czy jelicie cienkim prowadzi do nadmiernej produkcji gazu, czyli wzrostu ciśnienia.
Gaz musi ujść. W górę lub w dół.
Przekarmianie, dosmaczanie, bo "przecież je za mało"
Zasadniczo Pacjenci trafiający do mnie jedzą:
- zbyt często (co zaburza pracę MMC i przeciąża układ pokarmowy);
- zbyt późno (jak wyżej)
- zbyt dużo (w kontekście kalorii lub udziału poszczególnych składników odżywczych w diecie)
Małe szczeniaczki jedzą jak smoki i spalają kalorie, jak piece, ale przychodzi magiczny moment, w którym tempo ich wzrostu silnie hamuje. I to jest moment, w którym nie możecie pojąć, że rosnący pies nagle nie potrzebuje wcale zwiększania kalorii a często wręcz wymaga ich obcięcia.
A na dodatek, że liczba posiłków i odstęp między nimi MUSI zostać wydłużony. Prędkość pracy układu pokarmowego się bowiem zmniejsza i stabilizuje.
Więcej o kaloriach i bilansie u piesków wchodzących w dorosłość pisałam w artykule, dlaczego pies nie je suchej karmy Polecam zajrzeć i policzyć z kalkulatorkiem.
Idź tam, serio. Nawet doświadczeni hodowcy mają problem z określeniem zapotrzebowania kalorycznego swoich psów czy oceną, ile kalorii REALNIE ląduje w psiej misce.
Idąc dalej, przekarmiany pies to przeciążony układ pokarmowy. Potrzeba za dużo soków żołądkowych, za dużo soków trzustkowych, za dużo żółci a doba ma długość tą samą i organizm nie nadąża.
Niewłaściwe (za mało) połączenie z sokami trawiennymi to utrudnione wchłanianie w jelitach, to zaleganie w żołądku, to fermentacja a ostatecznie – wywalenie jedzenia górą lub dołem.
To odmowa jedzenia, bo zdrowy pies ma hamulec. To Wy ten hamulec wyłączacie wiecznym dorzucaniem jedzenia i dosmaczaniem psu, by jadł więcej, więcej i więcej.
Dochodzi też kwestia nadmiernego rozciągania żołądka za dużymi objętościami posiłków. Tym samym dochodzi do osłabienia obu zwieraczy żołądka – górnego między żołądkiem a przełykiem oraz dolnego, zwanego odźwiernikiem.
Jeśli na to wszystko nałożymy jeszcze fermentacje i gazowanie – “refluks u psa” staje się niemal logicznym następstwem beztroskiego sypania żarełka, jak z szufelki.
Tak, pies też ma zapotrzebowanie, psa też obowiązują kalorie. Na podstawowym poziomie podaży i wydatkowania jesteśmy pod tym względem wielce podobni.
Za dużo tłuszczu w diecie
Co to znaczy “za dużo”? TO ZALEŻY od indywidualnych predyspozycji Twojego psa.
Znaczenie ma tu rasa, predyspozycje, rozmiar psa, aktywność, ale również wiek.
Stąd zmniejszenie ilości tłuszczu w diecie winno być pierwszym krokiem regulującym “refluks u psa”.
Tłuszcz wprost spowalnia opróżnianie żołądka. Tłuszcz również pobudza produkcję i uwalnianie żółci. I oczywiście, żółć jest potrzebna i dzięki niej nie tylko trawimy (my i psy) tłuszcze, ale również stanowi ona element ochrony jelita przez zasiedleniem przez patogeny.
Należy jednak pamiętać, że tłusty, długo trawiony posiłek wymaga sukcesywnie uwalnianej żółci. Żółć w jelitach jest wychwytywana z powrotem, by po zagęszczeniu trafić do woreczka i zostać ponownie wykorzystana. U psów żywionych zbyt tłusto, gdzie trawienie jest silnie rozwleczone w czasie, może dochodzić do sytuacji, gdy tej wracającej z jelita żółci jest po prostu za dużo.
Jeśli jednocześnie Twój pies często:
- mlaszcze;
- ulewa jedzenie;
- liże dziwne powierzchnie (podłogi, ściany, kamienie);
- liże “brudne” powierzchnie – betonowy podjazd, chodnik, zakurzoną torbę wyjętą z kąta, kąty w domu;
- zdarza mu się kupa w śluzowym ubranku;
- I przy tym zjada trawę;
A bezpośrednich przyczyn tego stanu może być kilka:
- rzeczywiście zbyt duża podaż tłuszczu w diecie podstawowej;
- dokarmianie psa zbyt tłustymi przekąskami;
- szczególnie w przypadku psów o niewielkich gabarytach: ładowanie w psa dwóch łyżek czystego oleju, bo rybi i bo suplement, dla zdrowotności ( true story, a mam ich więcej).
- brak modyfikacji diety w kontekście zmieniającego się wieku.
Wydawać by się mogło, że świadomość, że z wiekiem wydajność naszych organizmów spada, jest faktem dość oczywistym. Nie mniej często zapominamy, że to przesuwanie się po osi wieku, nie jest tylko oklepanym sloganem, ale ma mierzalne skutki dla naszego organizmu.
Możesz temu przeciwdziałać na dwa sposoby:
1) podawaj psu jedzenie, które wymaga mniejszej ilości kwasu do strawienia (więcej białka, mniej tłuszczu i… węglowodanów, ale o tym zaraz);
Za dużo węglowodanów w diecie
Sytuacja co do zasady jest podobna, jak powyżej.
Jednak w praktyce, szukając już konkretnego rozwiązania, można obwiniać w szczególe cztery konkretne sytuacje:
- za dużo węglowodanów ogólnie;
- za dużo błonnika;
- za mało błonnika;
- niewłaściwa proporcja pomiędzy błonnikiem rozpuszczalnym a nierozpuszczalnym;
Druga sytuacja dotyczy najczęściej psów na kiblach. Należy pamiętać, że oczywiście, dla zdrowia jelit pies błonnika również potrzebuje, ale u zdrowych psów oscyluje się z zawartością błonnika w diecie na poziomie 1-1,5% DM.
W większości suchych karm bytowych zawartość włókna mieści się między 4 a nawet 10%. I w prawdzie dla celów terapeutycznych czasem sięga się po wyższe poziomy błonnika, to jednak zasadniczo standardowy udział włókien w suchych karmach silnie odbiega od opublikowanych zaleceń (12-14).
Zbyt dużo błonnika zmniejsza strawność i wchłanianie węglowodanów, tłuszczu oraz białek. Negatywnie wpływa również na przyswajanie witamin i minerałów. Zwiększa objętość kału oraz częstość defekacji. W kontekście refluksu jednak – opóźnia opróżnianie żołądka.
Trzecia sytuacja często dotyczy psów na dietach “prey model”, gdzie z ilością błonnika schodzi się zbyt nisko. Niskie spożycie błonnika pokarmowego wiąże się bowiem ze zmniejszoną motoryką żołądka i jelit oraz…. również z opóźnionym opróżnianiem żołądka.
Jedni wskazują tu na problem zbyt dużego udziału tłuszczu, drudzy na zbyt wolne przesuwanie przez jelita treści o zbyt małej objętości. A potem już to, co znacie: zaburzona praca kompleksu mioelektrycznego, który nie ma się kiedy uaktywniać, fermentacja, reabsorbcja żółci.
Błonnik rozpuszczalny w badaniach zwiększał masę jelit, jego podaż skutkuje przyrostem błony śluzowej w obrębie jelit, ale też jego nadmiar pogorszy jakość stolca (12). Stąd często wykorzystuje się ten fakt formułując diety terapeutyczne, mające na celu zregenerować jelita. Ale linia za którą “pomoc” zmienia się w “przyczynę problemu” jest jaka? Cienka i zależy od indywidualnych predyspozycji psa.
Natomiast niedobór błonnika w diecie upośledza perystaltykę jelit i utrudnia efektywne obkurczanie się pęcherzyka żółciowego, prowadząc w ten sposób do zalegania w nim żółci. W zależności od rodzaju błonnika i źródła jego pochodzenia, różny może być również stopień fermentacji.
A fermentacja… No właśnie.
Większość karm low fat czy tak zwanych gastro, które można kupić w sklepach, zawiera absurdalne wręcz zawartości włókien. Jeśli więc Twój pies po podaniu takich karm zareagował pogorszeniem objawów. Lub – zniknął refluks, ale zwiększyła się ilość wzdęć, to już wiesz dlaczego.
Producenci chwalą się ilościami fosów, mosów, pulp buraczanych czy inuliny, które w sporych ilościach dodają do karm. I tak, co do zasady jelita Twoje i Twojego psa potrzebują pewnych ilości tych substancji. Jednak ich nadmiar uwielbia powodować problemy.
A gdy Twój pies już zmaga się z problemem w układzie pokarmowym, to wrażliwość na kolejne “błędy” wzrasta.
#2 WZDĘCIA - za dużo FODMAPs w diecie
Wzdęcia same z siebie mogą być wynikiem zbyt długiego przebywania pożywienia w żołądku, niedokwaszenia żołądka a następnie nasilonej fermentacji w dwunastnicy. To już wiecie.
Są zwierzęta wybitnie wrażliwe na rozszerzanie światła jelita w wyniku wzdęć, co będzie sprawiać im zdecydowany dyskomfort, nawet jeśli “zewnętrznie” wcale nie widać powiększenia obwodu psa. Jednak słychać bulgotanie, przelewanie – nazywacie to w naprawdę ankietach przeróżnie – strzykanie, stukanie, gotowanie, strzelanie, kotłowanie a nawet spotkałam się z bąblowaniem :-).
Wzdęcie jest już dyskomfortem samym w sobie, ale nasilona fermentacja doprowadza do wzrostu ciśnienia w obrębie dwunastnicy. A zbyt wysokie ciśnienie w dwunastnicy jest odpowiedzialne za wsteczny przepływ żółci do żołądka i może powodować objawy rozpoznawane jako “refluks u psa”.
Długofalowe ignorowanie wzdęć u psa i brak korekty żywieniowej, może doprowadzić do zaburzeń relaksacji odźwiernika. Tym samym, to samo pożywienie, które kiedyś sprawiało, że pies puścił bączka, z czasem, właśnie przez wpływ tego rosnącego ciśnienia w dwunastnicy, “rozluźni” barierę łączącą żołądek z dwunastnicą, czyniąc ją bardziej podatną na “otwieranie” i wsteczny przepływ żółci przy coraz mniejszym wzroście tego ciśnienia.
Rozumiecie? Pod wpływem “naporu” gazów zbierających się w dwunastnicy, odźwiernik “puszcza” a jak już osłabnie, to będzie puszczał coraz łatwiej. Z “byle powodu”.
Wszystko, o czym pisałam wcześniej może być przyczyną wzdęć. Za dużo, za często, za późno, za tłusto, za dużo węglowodanów, za dużo błonnika i nie takie proporcje.
I jeśli masz pieska podatnego na wzdęcia i pojawił się refluks u psa a w badaniu widzimy już pogrubienie dna żołądka, zmianę w jego strukturze w wyniku cofania żółci do żołądka przez ten “zbytnio zrelaksowany odźwiernik”, to interwencja żywieniowa polegająca na ograniczeniu tłuszczu i węglowodanów to może być już za mało.
FODMAPs to inaczej fermentujące oligosacharydy, disacharydy, monosacharydy i poliole. To krótkołańcuchowe węglowodany, które są słabo wchłaniane w jelicie cienkim i mają skłonność do wchłaniania wody oraz fermentacji w okrężnicy.
FODMAPs’y z zasady powodują korzystne zmiany we florze jelitowej. Stąd po latach krytyki, że kible to żywność martwa, jałowa i nie wspierająca flory jelitowej psa a wręcz prowadząca do jej zubożenia, nastąpiła zmiana.
Dziś niemal każda firma produkująca kible i to niekoniecznie z sektora premium, szczyci się na opakowaniu zawartością FOS, MOS czy inuliny, pulpy buraczanej lub innych składników, które mają potencjalnie lub realnie wpływ na florę jelitową psa.
Problemy są dwa. A nawet trzy.
To co pisałam powyżej, czyli sumaryczna zawartość błonnika w karmach, która jest spora, opóźnia trawienie oraz sprzyja fermentacji.
Drugi to Fodmaps czyli fermentujący błonnik frakcji rozpuszczalnej. Jeśli więc widzisz na karmie Fosy, Gosy czy inulinę – są to składniki wspierające fermentację, dodane do karmy, by ją powodować a tym samym “wspierać jelita”. Jednak z dużym prawdopodobieństwem dla Twojego psa to za dużo. Skoro cierpi na wzdęcia, to nie możesz mu podawać pożywienia, które powoduje fermentację.
Trzecim jest obecność sorbitolu w smaczkach lub puszkach. Co gorsza, sorbitol dodawany jest jako konserwant do produktów, które znajdziecie pod nazwą “suszony filet kurczaka”, “suszona pierś kaczki”. Niejednokrotnie spotykałam się z sytuacją, gdy Opiekun kupował “naturalny gryzak” dla psa, no filet, a pies po nim dostawał olbrzymich wzdęć. I refluksu.
Pod kątem produktów powodujących wzdęcia a tym samym mogących się przyczyniać do refluksu, musicie przeszukać wszystko, co pies dostaje.
I jedzonko,
i smaczki.
I spady z domowego stołu też.
#3 SIBO - gdy sytuacja się komplikuje
Niestety w kontekście SIBO weterynarze, podobnie zresztą do “ludzkich” lekarzy, poruszają się nadal jak dzieci we mgle. I mówię to szczerze – nie jest to absolutnie ich wina.
Pisałam o tym w podlinkowanym wyżej artykule o SIBO – sama diagnostyka jest w przypadku psów tylko i wyłącznie poszlakowa. I mówiąc szczerze – lepiej nie będzie. Różnice międzyosobnicze utrudniają wprowadzenie jakichkolwiek spójnych / jednorodnych zaleceń dla całej branży a poszukiwania rozwiązań na własną rękę są … czasochłonne.
Wielokrotnie w ostatnich latach pracując z pacjentami ze zdiagnozowanym SIBO musiałam przekazywać opiekunom przygotowany przeze mnie brief, wskazujący na skuteczność Xifaxanu w zastosowaniach weterynaryjnych, wraz z pełną literaturą i to nie w postaci linków, bo w nie w gabinecie nikt nie ma czasu klikać, ale z cytatami, wnioskami, podsumowaniami, odniesieniami do case studies i całą resztą.
Czasem się udaje, czasem napotykamy ścianę.
Na szczęście rośnie też moja własna baza weterynarzy, którzy otworzyli się na to rozwiązanie, naocznie przekonali się o jego skuteczności i w przypadkach, które tego wymagają, współpracujemy w tym temacie.
Kiedy trafia do mnie Opiekun z psem, oboje zmęczeni już wzlotami i upadkami, pierwszym krokiem jest zawsze zminimalizowanie najgorszego objawu – u jednych jest to biegunka, u i innych olbrzymie wzdęcia, mlaski i refluks, czasem infekcja clostridia, czasem cała kompozycja.
Jest trochę “prościej”, gdy sami doszliście do tego, że np. podawane probiotyki pogarszają sytuację. Gorzej, jeśli miotaliście się przez pewien czas i jedynym wysnutym wnioskiem jest: “co nie zrobię, to źle”.
Wprowadza się do diety więcej błonnika ilościowo, modyfikuje rodzaj, przesuwamy się między dietą bardziej mięsną a bardziej rośliną, pamiętając, że bakterie kwasu mlekowego czy bifidobakterie mają predyspozycje wegańskie a enterobacter, proteus, morganella czy clostridium – wolą mięsną szamę.
Jednak wymaga to pełnego zaangażowania ze strony opiekuna i gotowości do pracy, nawet wtedy, gdy czasem oznacza to zrobienie kroku w tył. Kliknij i zobacz, jak to może wyglądać w praktyce.
A co ma wspólnego SIBO i refluks u psa?
No cóż – już wiesz z całości artykułu, że rosnące ciśnienie w dwunastnicy może zaburzać pracę zwieracza i powodować jego relaksację a tym samym dostawanie się żółci do żołądka.
Ale wiedz też, że niedokwaszenie żołądka jest uszkodzeniem naturalnie kwaśnej bariery, która stanowi przeszkodę dla bakterii (wirusów też), zabezpieczając jelito przed inwazją niepożądanych gości.
I tu mamy niestety chwilowo drogę dwukierunkową. Niedokwaszenie żołądka, jak wyżej lub/i stosowanie reduktorów kwasu żołądkowego, dodatkowo zaburza ten naturalny mechanizm obronny i otwiera drogę bakteriom do nowego domu, jakim będzie dwunastnica i jelito cienkie.
Z drugiej strony, rozpanoszone bakterie w jelicie cienkim ucztują w najlepsze produkując gazy a te, jak wiecie z akapitu o wzdęciach, będą prowadzić do nadmiernej relaksacji odźwiernika.
Stąd, traktowanie SIBO metronidazolem daje krótki efekt, bo faktycznie dochodzi w jelicie do czystek i spada liczebność “wszystkiego”, ale brak jednoczesnych działań zaradczych PODNOSZĄCYCH kwasowość żołądka i REDUKUJĄCYCH dokarmianie przesadnie panoszącego się elementu flory, sprawia że wpadacie w cykl antybiotyku, chwilowego spokoju po i zaostrzenia po miesiącu lub dwóch.
Powtórzmy zatem.
1) założenie że coś jest refluksem i leczenie tego reduktorami kwasu może być bezpośrednią przyczyną pojawienia się a następnie nawrotów SIBO.
2) samo SIBO może być również bezpośrednią przyczyną refluksu, z uwagi na skutki uboczne nadmiernej fermentacji.
Tylko połączone działania, zmierzające zarówno do naprawy sytuacji w żołądku i poniżej, są w stanie wyrwać Was z błędnego koła.
#4 zaburzenia motoryki jelit
W tą kategorię, poza Sibo wpadają wszelkie inne dysfunkcje wpływające na zaburzenia motoryki.
- nadmiernie pobudzona perystaltyka – to będzie wszystko to, co powoduje biegunkę. Od błędów dietetycznych, po reakcję na leki.
- przesadnie spowolniona perystaltyka – to będzie wszystko to, co powoduje zaparcia. Jak wyżej. To będą również zaburzenia hormonalne (np. niekontrolowana niedoczynność lub niedoczynność traktowana tylko farmakologią, by sztucznie doprowadzić wynik “do normy” a bez zastanowienia się nad tym, co wpływa na prawidłową aktywację hormonu i spożytkowanie t4 przez komórki organizmu).
- przewlekłe mieszane zaburzenia – zespół jelita drażliwego, czyli “skakanie” od biegunek do zaparcia.
- zaburzenia na osi mózg-jelito (nerw błędny) – tu rozmowę zacząć można od jelita drażliwego, przy którym wadliwa praca jelit jest często kojarzona z przewlekłym stresem, który rozregulowuje funkcje nerwu błędnego.
Psychika i podatność na czynniki stresowe jest tu jednym z możliwych powodów. Jeśli Twój pies reaguje biegunką “na życiowe sytuacje”, hałas, wizyta u weta, jazda autem, cokolwiek co odbiega od rutyny psa kończy się biegunką, to może być wskazówka.
Warto jednak wiedzieć, że dysfunkcja nerwu błędnego i idące za tym problemy trawienne mogą wynikać także z innych czynników.
Dysfunkcja nerwu błędnego może doprowadzać do zatrzymywania pokarmu w żołądku i opóźniania jego opróżnienia. Nerw błędny może modyfikować perystaltykę jelit, odpowiadać za występowanie zaparć czy rozwolnień.
Nerw błędny powinien “wyciszać organizm”. Jeśli więc nastąpi jego dysfunkcja, to może to wpływać na pojawienie się nadwrażliwości na pewne bodźce. Z pozoru delikatne bodźce mogą być odczuwane jako drażniące i np piesek może reagować dreszczem czy jakby “przestraszeniem się” na zwykłe głaski opiekuna.
U bardziej podatnych (skrajne i rzadkie przypadki) pojawiają się także niekontrolowane odruchy wymiotne.
Przyczyny tej dysfunkcji mogą być różne, od urazu odcinka szyjnego (bardzo popularne wśród małych psów, które się szarpią na smyczach), przez np boreliozę.
I w takim naprawdę mega uproszczeniu. Jeśli powodem problemów u Twojego psa jest wieczne “napięcie” i problem z wyciszeniem, to myślę że już to widzisz. Rozwiązaniem nie może być antybiotyk, reduktor kwasu czy cokolwiek innego z rozwiązań, które przewijały się wyżej. To nie uderza w źródło problemu.
Zalecenia dietetyczne, gdy padła "diagnoza" "refluks u psa" (cudzysłowy celowe)
Po pierwsze przemyśl dotychczasowy proces diagnostyczny i naprawczy. Co zostało przebadane i czy wykluczono wszystkie opcje przed postawieniem diagnozy “refluks u psa”. Co faktycznie zostało zrobione i z jakim efektem.
Wypisz sobie na kartce wszystkie symptomy, oznacz ich natężenie. Skoreluj je czasowo: z posiłkami:
- przed czy po,
- jeśli wymioty, to w jakim oddaleniu od posiłku,
- czy jest tam pokarm czy to woda/piana/”żółć”,
- jeśli bulgoty, to ile od jedzenia),
- jeśli mlaskanie lizanie, oblizywanie, to ile czasu minęło od posiłku,
Zwróć uwagę na rytuały domowe:
- czy pies ma regularny tryb życia, czy nie,
- jak reaguje na “odbieganie od normy”,
- czy objawy nie pojawiają się pod wpływem stresu?
- czy objawy nie są skorelowane z faktem, że ktoś z domu wychodzi lub do niego wraca,
- ile pies powinien a ile kalorii dostaje, sprawdź, nie “że się wydaje”
- czy powyższe zawiera smaczki i wszystkie stoło-spadki?
- co dokładnie pies je, ile ta karma ma tłuszczu, węglowodanów i białka,
- ile tam jest błonnika i jaki to błonnik (tak, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale masz etykietę i kalkulatorek),
- jak często karmisz, jakie są przerwy między posiłkami?
- ile razy dziennie pies się wypróżnia?
- Jak wygląda kupa: konsystencja/kolor/zapach – to wszystko jest ważne i stanowi wskazówkę. Najczęściej polaryzujecie między biegunką a dobrą kupą a skala stolca jest zdecydowanie bardziej rozwinięta.
ZREDUKUJ żywność będącą triggerem
ZASTĄP upośledzoną funkcję, wspomóż organizm tam, gdzie się nie wyrabia.
ZREGENERUJ układ trawienny.
O ile ZAWSZE musisz zacząć od redukcji wzbudzającej objawy, o tyle zastępowanie i zregenerowanie najczęściej wprowadzamy jednocześnie.
1) ZREDUKUJ: wprowadź dietę niskotłuszczową, 10-15% DMB
Podsumujmy, tłuszcz opóźnia opróżnianie żołądka i negatywnie będzie wpływał na napięcie zwieracza w przełyku.
Zwróć uwagę, że zalecenia dotyczące zawartości tłuszczu w diecie przy rzeczywistej chorobie refluksowej przełyku to10-15% DMB. Odsyłam do rozdziału 50 (14).
To, co jednak jest kluczowe, to pewność, czy rozumiecie ten zapis (DMB), bo na tym z reguły wykładają się nawet weterynarze.
Zalecenia dotyczące zawartości tłuszczu w diecie, czy w refluksie, czy w chorobach jelit, czy trzustki, są odnoszone do zawartości W SUCHEJ MASIE (dry matter basis).
Jest to zalecenie, które dotyczy każdej formy żywienia ( domowe,mokre, suche) i “gubienie” w zaleceniach tego DMB wprowadza bardzo duży zamęt i jest przyczyną wielu niepowodzeń i dalszych zaostrzeń.
Musicie bowiem wiedzieć, że etykiety podają wam zawartość białka czy tłuszczu ( bo oczywiście węglowodany najczęściej musicie sobie wyliczyć samodzielnie, ta liczba jest zawsze za wysoka i mało który producent się nią chwali) w postaci “jak karmicie’/”as fed” a to nie jest taka sama wartość jak DMB
Aby wyliczyć zawartość tłuszczu %DMB należy uwzględnić wilgotność karmy i “usunąć” wprowadzone przez nią “maskowanie”.
Zadanie domowe:
Ile tłuszczu w suchej masie mają te dwie karmy i która się “nadaje”?
To jest zawartość karmy brit gastro “veterinary”
kaloryczność 393 kcal/100g
kible o wilgotności 10%
To jest zawartość karmy brit gastro “veterinary”
kaloryczność 113 kcal/100g
pucha o wilgotności 78%
Jeśli nie wiesz, jak wylicza się zawartość składnika w suchej masie, to odpowiedz sobie na to pytanie pośrednio.
Ile puszki musisz podać, by kalorycznie zrównoważyć te dwa jedzonka? Który posiłek całościowo będzie bardziej tłusty? Ile gram tłuszczu podasz do miski dając 100g suchej karmy a ile dając ponad 350g puszki, bo tyle potrzeba, by zrównoważyć kalorie.
Umiejętność czytania etykiet i rozszyfrowywania, co producent, chce schować przed waszymi oczami, to podstawa przy zarządzaniu jakąkolwiek chorobą.
2) ZREDUKUJ: przyjrzyj się ilości węglowodanów i błonnika w diecie
Ponownie, zalecenia to oscylować koło 1,5% DMB i nie przekraczać ilości 5% DMB włókna w diecie (14)
W zależności od Waszej sytuacji, co opisywałam wyżej, będziecie musieli zmniejszyć lub zwiększyć ilość włókna, biorąc pod uwagę pozostałe czynniki, o których pisałam wyżej.
3) ZREDUKUJ: ogranicz składniki wysoko i łatwo fermentujące z diety.
Jeśli “refluks u psa” występuje w komplecie ze wzdęciami, bulgotami i przelewaniem, zmniejsz ilość produktów powszechnie znanych, jako wzdymające. Odstaw karmy z soją, groszkiem, ciecierzycami, pulpą buraczaną czy tajemniczym białkiem roślinnym.
4) ZREDUKUJ: czasowo wyklucz te składniki, jeśli trzeba
Jeśli powyższe rozwiązanie nie rozwiązało problemu, przejdź na dietę LFODMAP
6) ZREGENRUJ: podnieś podaż cynku
Uwaga: niekontrolowany nadmiar cynku w diecie jest tak samo szkodliwy, jak jego niedobór. Taką interwencje wprowadzaj pod kontrolą swojego weterynarza lub współpracując z dietetykiem.
6) ZASTĄP: DOKWAŚ żołądek
Popraw wydajność żołądka – jeśli odciążenie go dietą o niższej zawartości tłuszczu i węglowodanów nie wystarczyło, konieczne może być wprowadzenie suplementacji wspierającej produkcję soków żołądkowych lub ją zastępujących.
Podsumowanie
To, co najczęściej widzę w ankietach, to miotanie się między różnymi karmami, bez zrozumienia, w jaki sposób ich skład wpływa na pracę układu trawiennego waszego psa.
I oczywiście, wy nie jesteście dietetykami i nie musicie nimi być.
Wina nie leży również po stronie lekarzy. Po pierwsze, oni też nie są dietetykami i ich edukacja z zakresu żywienia jest mocno podstawowa. A chyba nikomu, kto skończył studia nie trzeba tłumaczyć, że wiedza z podręczników często bywa mocno zdezaktualizowana i nie nadąża za światem nauki. W wielu przypadkach dietoterapeutycznie wprowadzamy pewne naukowe nowinki znacznie wcześniej, niż trafią one do książek medycznych i stanowczo za dużo czasu upływa, zanim z medycznych trafią do podręczników i staną się podstawą programową.
Z jakiegoś też powodu, w świecie ludzi jest to dla wszystkich jasne i czytelne, że kardiolog stwierdza niewydolność serca, hepatolog oceni stan wątroby, ale poza ogólnymi zaleceniami typu: “zmienić styl życia”, “ograniczyć przetworzone jedzenie”, “zdrowo się odżywiać”, żaden z tych lekarzy nie UŁOŻY WAM DIETY.
Po dietę zgodną z zaleceniami lekarskimi udacie się do dietetyka klinicznego.
W przypadku zwierząt jesteśmy przez takie podejście daleko w tyle. A przecież dietetyk nie jest wrogiem lekarza a narzędziem wspierającym jego pracę.
Wina leży tu też po stronie przemysłu, który nie ma interesu, by informować Was w sposób jednoznacznie czytelny o składzie karm/puszek. A dwa nie musi tego robić, bo takie mamy prawo. Nawet więc jeśli samodzielnie dotrzecie do jakichś zaleceń w publikacjach, to i tak jesteście narażeni na błąd, wynikający z tego, że etykieta mówi do was innym językiem a 8% tłuszczu na etykiecie może oznaczać COŚ KOMPLETNIE INNEGO.
Jednak mam nadzieję, że ten obszerny tekst pokazał Wam, jak łatwo o błąd a także, jak łatwo jeden błąd pociągać może za sobą dalsze konsekwencje.
Chciałam Wam też pokazać, jak wiele czynników należy brać pod uwagę przy szukaniu przyczyny a następnie przy formułowaniu programu naprawczego. A to da się zrobić.
Niejednokrotnie spotykam się z sytuacją, gdy zgłasza się do mnie opiekun z pacjentem, który ma i “chore jelita” i “chorą trzustkę”, i refluks, a jeszcze dochodzi do tego z uwagi na wiek “niewydolność nerek”. Z uwagi na “wykluczające się” na pierwszy rzut oka zalecenia, lekarze rozkładają ręce, bo nie ma gotowca w worku za 4 stówki, który pozwoli połączyć te problemy.
Dla dietetyka poprawne sformułowanie diety o szerszym działaniu bywa wyzwaniem, ale nie jest niewykonalne.
I tym się zajmuję.
1) BSVA Manual of Canine and Feline Gastroenterology, second edition;
2) https://vcahospitals.com/know-your-pet/gastroesophageal-reflux-disease-gerd-in-nonbrachycephalic-dogs
3) HANDBOOK OF SMALL ANIMAL GASTROENTEROLOGY, 2nd edition;
4) https://ncez.pzh.gov.pl/abc-zywienia/normy-zywienia-czlowieka-podstawa-zalecen-zdrowej-diety/
5) Zhu Y. et al., Metabolic regulation of Sirtuins upon fasting and the implication for cancer, „Current Opinion in Oncology” 2013, 25(6), 630–636.
6) Martin B., Mattson M.P., Maudsley S., Caloric restriction and intermittent fasting. Two potential diets for successful brain aging, „Aging Research Reviews” 2006, 5(3), 332–353.
7) Aksungar F.B., Topkaya A.E., Akyildiz M., Interleukin-6, C-reactive protein and biochemical parameters during prolonged intermittent fasting, „Annals of Nutrition and Metabolism” 2007, 51(1), 88–95.
8) https://europepmc.org/article/ppr/ppr418863
9) Introduction to Veterinary Anatomy and Physiology, trzecia edycja, Elsevier
10) wiecej na https://selfhacked.com/blog/gerd/
11) Why stomach acid is good for you : natural relief from heartburn, indigestions, reflux & GERD / Jonathan Wright and Lane Lenard.
12) Canine and Feline NUTRITION, a resource for companion animal professionals; L.Case,L.Daristotle,M.Hayek,M.Foess Raasch
13) Nutrient Requirements of Dogs and Cats, National Research Council
14) Small Animal Clinical Nutrition