Przewlekła biegunka u psa - poznaj historię Akiby słowami Marty:
Jest 6a rano, słoneczny, letni poranek. Akiba zaczyna się tarzać w pierzynie, przełazi przez plecy mojego M. żeby się między nas dostać. Dopomina się o drapadno .To nasz codzienny rytuał, bez którego nie wstajemy. Wreszcie, kiedy już pieszczoch czuje się należycie wydrapany, to zaczyna jojczeć. Co w tych okolicznościach znaczy jedno – DAWAJTA ŻREĆ. [przewlekła biegunka u psa]
Schodzimy na dół i dopóki Akiba nie dostanie swojej porcji, nie odstępuje mnie ani na krok. Włazi mi w nogi, czasem jego ślinka skapnie mi na stopę, jak się guzdram z wkładaniem supli… Nareszcie jeeest! Wcina wszystko w oka mgnieniu. [przewlekła biegunka u psa]
Teraz wkracza do akcji M. Chłopaki idą na spacer do pobliskiego parku. To kolejna rzecz, na którą Akiba każdego ranka czeka z niecierpliwością. Węszenie, znaczenie terenu;) zabawy z innymi pieskami ( jak się jakiś amator bulwy trafi ;)) , ganianie z M. no i oczywiście KUPA – jedna, zwarta taka jak powinna wyglądać kupa zdrowego psiaka… Tego dnia będzie jeszcze jedna , może dwie – jeżeli to będzie super aktywny dzień.
A teraz cofnijmy się o jakieś 4 miesiące...[przewlekła biegunka u psa]
Zima, środek nocy- jakaś 1a czy 2ga nad ranem. Słyszymy jojczenie. To znak, że zaczyna się nocny maraton spacerów. Akiba ma biegunkę . Na szybko ustalamy z M. kto wychodzi teraz , kto za 2 godziny i tak do rana, bo wiemy, że na jednym wyjściu się nie skończy.
A sam spacer to koszmar.
Złapać strzelającą wodę z tyłka i samemu nie oberwać a resztę , która spadła spróbować zebrać. I tak sobie chodzimy i łapiemy, zanim nie uznamy, że już więcej Akiba nie zrobi i umęczeni wracamy do klatki.
W domu tyłek pod prysznic. Akiba idzie pokornie z opuszczoną głową bo nienawidzi kąpieli, ale wie, że musi. I tak będzie jeszcze kilka razy do rana. Mnie chce się płakać z frustracji i bezsilności. [przewlekła biegunka u psa]
Byliśmy w ostatnim czasie u weta średnio 2x w tygodniu. Badania kału, wymazy, usg , antybiotyki oraz leki na zapalenie żołądka i wymioty. Bo i te też się zdarzają.
Wet rozkłada ręce, zaleca leki na lamblie mimo, że wszystkie badania na pasożyty są ujemne. [przewlekła biegunka u psa]
Jeszcze rok wcześniej [przewlekła biegunka u psa]
Akiba nie jest fanem swojej karmy, chyba mu się znudziła. Idziemy więc bez śniadania na spacer. Jest 1 kupa, później 2ga , 3cia i tak do 5 czy 6 na jednym porannym spacerze. Niektóre są ze śluzem… [przewlekła biegunka u psa]
Wracamy ze spaceru, a Akiba dalej gardzi jedzeniem, co kończy się wymiotami żółcią. Nic z tym nie mogę zrobić. Jak tylko dołożę coś poza karmą, co go zachęci do jedzenia to kupy będą jeszcze brzydsze- być może skończą się wodnistą biegunką .
Cały wolny czas spędzam na szukaniu karmy idealnej, konsultuje się z wetami, robimy badania krwi, usg a kupy na pasożyty sprawdzamy co chwilę. [przewlekła biegunka u psa]
Po analizach karm, wybieram tę super rekomendowaną . Po niej wyskoczyła nam alergia na łapach a Akiba doszedł do 14 kup dziennie! Lądujemy u dermatologa, który zaleca konkretną dermatologiczną karmę na okres przejściowy. Ta nawet mu smakuje.
Wyprowadzamy łapki z alergii i schodzimy do 3- 4 kup dziennie!! Sukces, chwila oddechu , światełko w tunelu, nadzieja na spokój…
Niestety po jakimś czasie kupy ,szczególnie te po południowe, zaczynają brzydko wyglądać a Akiba grymasi przy jedzeniu, pojawiają się wymioty na czczo. Do miski nasz książę łaskawie przychodzi wieczorem.
Testujemy nowa karmę. Wprowadzamy ją książkowo, ale mimo to kończymy biegunką i wizytą u weta. Powrót do poprzedniej karmy, jest poprawa. Za kilka tygodni ponowna próba innej i ten sam efekt . Znowu wraca karma dermatologiczna. Akiba nie chce jej jeść, chudnie a sierść sypie się jak choinka. [przewlekła biegunka u psa]
W tym czasie dużo czytałam o pewnej marce karmy, oferującej mrożone mięcho. Po konsultacjach z przemiłą Panią z tego sklepu przeszliśmy na surową koninę z suplami.
Akiba z radością rzucił się na na nowe żarełko. Przytył, sierść zrobiła się piękna, błyszcząca. Kupy niestety były dramatyczne. 2 do 3 x dziennie, ale obrzydliwe papkowate. [przewlekła biegunka u psa]
Trwaliśmy jednak w tej metodzie jedzenia , bo Akiba wyglądał jak milion dolarów (po matowej i wypadającej sierści nie było śladu). Nasz dzieciak nabrał masy i energii. Na zewnątrz okaz zdrowia. Niestety kupy nie poprawiły się i doszły sporadyczne wymioty po jedzeniu. [przewlekła biegunka u psa]
Tu zaczyna się ponownie nasza historia z weterynarzem, badaniami, torbami leków i nocnymi biegunkami.
Zapalenie żołądka, pozapalna trzustka, podejrzenie refluksu i zgazowane jelita. [przewlekła biegunka u psa]
Doszliśmy do tego, że Akiba miał praktycznie co tydzień robione usg . Zapalenie żołądka ustąpiło, ale niestety po odstawieniu leków przeciwwymiotnych nadal sporadycznie wymiotował .
Wyczerpaliśmy wszystkie opcje. Weterynarz rozkładał ręce. Wiedziałam, że do suchej karmy nie wrócimy , ale też, że nie może jeść tego, co je teraz. [przewlekła biegunka u psa]
Stoję więc z tym biednym i umęczonym psem pod prysznicem w środku nocy i płaczę z bezsilności. [przewlekła biegunka u psa]
Myślicie, że teraz wpada do łazienki cała na biało Aga Magiera z burzą rudych loków i wyciąga do nas pomocną dłoń? O nie, nie było tak.
Najpierw znalazłam Panią „dietetyk”, o której się za dużo nie będę rozpisywać, bo to materiał na zupełnie inną opowieść.
Tamta Pani dietetyk prowadziła nas ok miesiąca. Chociaż „prowadziła” to za dużo powiedziane.
Akiba na tej „diecie” bardzo schudł, spał praktycznie cały czas, nie chciał się bawić i pojawiły się spacery „na żądanie”- tyle kup robił.. i finalnie co?
Skończyliśmy na spacerach w środku nocy z wodą z tyłka i nocnym prysznicem. Koszmar powrócił. [przewlekła biegunka u psa]
Tak , tak teraz pojawia się cała na biało , ale nie Aga;) Moja przyjaciółka, która do Agi pisze , że jest biedny bulwa i jego zdesperowana Mamełka i bardzo potrzebują jej pomocy. Po chwili jesteśmy z Agą umówione na telefon. Dzwonię.
Gadamy przez ponad godzinę. Aga wysłuchała, pozadawała pytania i już podczas tej rozmowy powiedziała mi bardzo dużo mądrych rzeczy.
Poczułam, że będzie dobrze. Konkretna, mądra i serdeczna. Kazała mi powypełniać ankiety, z góry uprzedzając, że nie ma odpowiedzi: „nie wiem”.
Jak nie wiem , to mam się dowiedzieć. [przewlekła biegunka u psa]
I tu się zaczyna opowieść o Agnieszce, cudownym człowieku. Mimo, że miała dużo pracy i Akiba musiał „odczekać” swoje w kolejce , to cały czas byłam z nią w kontakcie na Messengerze.
Wszak Akiba miał biegunkę, wiec Aga dała nam doraźne i bezpieczne zalecenia na ten czas. [przewlekła biegunka u psa]
Po ok 2óch dniach przychodzą zalecenia. Dostałam filmik, na którym Aga opowiada, co Akibie nie służy.
To był dla mnie turbo szok!
Przeanalizowała każdą karmę i reakcje jaką Akiba na nią miał .
Wzięła też na tapetę żywienie „pani dietetyk”. Chciała, żebym zrozumiała co nas „rozwalało” .
Następnie dostałam bardzo szczegółowe zalecenia i instrukcje dotyczącą nowej diety i polecanych suplementów. Wszystko bardzo profesjonalnie i klarownie wyjaśnione.
Do tego cały czas miałam być z Agą w kontakcie. [przewlekła biegunka u psa]
Raportować ilość kup, wysyłać foty i dawać znać o wszystkim, co nas niepokoi. O każdej porze dnia i nocy, jeżeli jest taka potrzeba.
[przewlekła biegunka u psa]
Do Raportu! [przewlekła biegunka u psa]
Aga na podstawie moich dziennych raportów i dokumentacji fotograficznej , wprowadzała korekty. Bo też i Aga nie ma magicznej różdżki. [przewlekła biegunka u psa]
To nie jest tak, że następnego dnia od wprowadzenia nowej diety , był śliczny brązowy balasek i skończyła się nasza przygoda. Pewnie u niektórych tak jest, ale ja wiedziałam, że Akiba nie będzie łatwy. I nie był . Kupy były lepsze, ale dalekie od ideału. Aga się nie poddawała i cóż- wygrała
Po tych korektach, zaczęły się pojawiać, jak to Aga mówi , „kupy do powieszenia na lodówkę”. Wymioty się skończyły. Akiba przytył. Przestał spać całymi dniami i zaczęła się bulwiasta dzienna łobuzerka . Odzyskałam swojego dzieciaka!
Za co nie lubię Agi? [przewlekła biegunka u psa]
Za moment odcięcia pępowiny. Kiedy mówi właścicielowi: „Dasz sobie radę beze mnie. Już nie muszę Cię prowadzić za rękę każdego dnia, bo masz zdrowego i radosnego psa”.
Jak mi to powiedziała , to autentycznie się przestraszyłam. Że jak to? Ja sobie poradzę? Na bank nie ! Czy sobie poradziłam? Tak!
Czy Aga mnie zostawiła i zablokowała na messengerze? Nie
Aga stała się wirtualną ciocią Akiby. To ciocia Aga powiedziała, że może dostać trochę miodku, więc Akiba dostaje miodek zalecany przez Ciocię Agę „za bycie ładnym” . Kupujemy od Agi smaczki, za które Akiba chodziłby na uszach gdyby mógł. [przewlekła biegunka u psa]
Ostatnio się przeprowadziliśmy. Akiba dużo więcej się rusza , bo i są ku temu sprzyjające warunki. Wysyłam mimochodem Adze zdjęcie Akiby.
Aga odpisuje : „czy on schudł? Wygląda jakby schudł. Trzeba mu żarcia dołożyć”. [przewlekła biegunka u psa]
Będę Agnieszce dozgonnie wdzięczna za to , co dla nas zrobiła. Wyciągnęła nas z sytuacji, z której myślałam, że wyjścia już nie ma. Kiedy medycyna nas zawiodła, wszelakie karmy ultra -premium nic nie dawały a polecana „dietetyk” sprawiła, że pies nam zaczął „gasnąć”. [przewlekła biegunka u psa]
Było źle, bardzo źle a teraz jest „zaje… ście”.
I chciałam to wszystko opisać, żeby każdy mógł przeczytać, jak genialnym dietetykiem i fantastycznym człowiekiem jest Agnieszka i z jakiego dołka nas wyciągnęła! [przewlekła biegunka u psa]
Dziękujemy, ciociu Agu!
Poznaj tą historię z mojego punktu widzenia
Zdrowy pies powinien wydalać 1-2 razy dziennie, wszystko, co powyżej wskazuje na niezbyt wysoką jakość karmy lub ukryty problem. Przy ilościach wypróżnień dochodzących do 14 wyjść na dobę, istnienie problemu było bezdyskusyjne.
Przypadek Akiby jest jednak pod wieloma względami fajnym przykładem, który może posłużyć za wzorzec.
I nie chodzi tu o samego Akibę i jego stan zdrowia w momencie, gdy do mnie trafił. Nie chodzi również o moje podejście, bo daleka jestem od schematyzowania swojego działania względem psów. Nie chodzi nawet o diagnozę samego Akiby ani nawet o samą ścieżkę wyjścia z problemu. Te bywają różne, ostateczne rozwiązania też bywają różne.
Chodzi o Opiekunkę, która stawała na głowie, wydawała miliony monet, do tego miała wolę uczenia się, kombinowała a mimo tych wszystkich wysiłków mało co z tego wychodziło. Jednak mimo niepowodzeń postanowiła spróbować ” po mojemu”.
FAZA 1 – przewlekła biegunka u psa
Marta dostarczyła mi bardzo dużo materiału do analizy. Badania przekrojowe z całego okresu chorowania. Zdjęcia kup, zdjęcia psa, zestawienie dotychczasowego żywienia wraz z komentarzem, jakie konkretne objawy ustępowały a jakie nasilały się w danym momencie. Różne diagnozy, różne sugestie, ale też błądzenie po omacku.
Masa danych, którym dotąd nikt się nie przyjrzał. A wystarczyło wyjść poza schemat myślenia o jedzeniu dla psa kategorią “białka” (jagnięcina zmieniona na kaczkę, bizon na renifera – wstaw tu cokolwiek) i przyjrzeć się, jak mają się objawy psa do zawartości włókna i tłuszczu w pożywieniu. Jak zmieniało się samopoczucie psa w kontekście rodzaju i ilości błonnika w diecie. Jak zmieniały się objawy na karmach wzbogacanych w FOSY, MOSY i inulinę.
Wystarczyła skrupulatna analiza, by skojarzyć symptomy z konkretnymi składnikami odżywczymi i nie chodziło o białko.
Oczywiście, to nie wystarczyło nam do rozwiązania problemu, jakim była przewlekła biegunka u psa, ale pomogło zarysować konkretny plan działania.
Warto tu też podkreślić, że na tym etapie czuć było absolutny chłód po drugiej stronie. Marta była zdeterminowana, ale powyżej wspominała o moim konkretnym czy serdecznym podejściu. Zapomniała jednak dodać, że jej brak wiary w powodzenie tej akcji był wyczuwalny nawet u mnie w górach. Obok był jeszcze Szanowny Małżonek, którego nastawienie było jeszcze zimniejsze. Nawet nie sceptyczne. No nie czarujmy się, Szanowny Małożonek nie miał złudzeń, że coś nam się uda osiągnąć.
Z mojej strony wyglądało to tak, że postanowili spróbować, by nie “pluć sobie w brodę”, że z jakiejś opcji pomocy Akibie nie skorzystali, ale wiary, że skończy się to inaczej niż dotąd tam wcale nie było.
FAZA II – już nie biegunka i już nie przewlekła
Sam wodotrysk z pupy udało się opanować bardzo szybko, bardzo szybko pies się stabilizował, ale na tym etapie był jak świeżo posklejana figurka z porcelany. Niby się trzyma, ale wiesz, że byle podmuch i to wszystko walnie.
Zgodnie z umową, Marta wysyłała mi codzienne maile, zdjęcia kup, mniejszą lub większą liczbę faktów z codzienności Akiby. Jakieś szybkie poprawki i szybko ilość kup spadła o połowę, może nawet bardziej, ale nadal na skali bristolskiej stolca byliśmy daleko od ideału.
I tu zaczął się etap, na którym wielu Opiekunów się wysypuje / rezygnuje / poddaje lub też nie chce ryzykować dalszej drogi.
Żeby była jasność. Ja to rozumiem.
Jeśli ostatnie pół roku ktoś spędza z psem więcej na zewnątrz, niż w domu. Jeśli nagle udaje się spaść z 14 kup do 4-5, to dla wielu osób zmęczonych wytężonymi staraniami jest to etap, na którym chcą się zatrzymać. Albo dlatego, że to dla nich już i tak dobry wynik, albo dlatego, że BOJĄ się utracić tą sytuację, do której już udało się dojść.
Marta podjęła dalszą walkę.
A to oznacza, że ponieważ “macaliśmy się” z przewlekła biegunka u psa bez konkretnej postawionej diagnozy, bez wskazania diagnostycznego, co poszło nie tak, musieliśmy również “wymacać”, co się u Akiby sprawdzi a co nie.
Ponieważ żadna opcja nie została potwierdzona ani w pełni wykluczona w badaniach, to wykluczenie lub wskazanie musiało się odbyć drogą pewnych małych prowokacji. I to mając na uwadze, że ponieważ się macamy, to jest szansa na powodzenie każdej takiej próby lub na cofnięcie się postępów i biegunkę.
Stąd nasze działania zaczęły polegać na delikatnych modyfikacjach przepisu bazowego. Ja po mojej stronie wyznaczyłam Akibie pewne kroki milowe.
Rozrysowałam nam dosłownie drzewko postępowania.
Wprowadzamy zmianę nr 1. Jeśli tak – przejdź tu. Jeśli nie – wracamy tu i w następnym kroku próbujemy tak i tak.
To były bardzo drobne kroczki rozciągnięte w kilkudniowe interwały. A to zabrane ciut tłuszczu a kalorie uzupełnione białkiem. A to zabrane jedne węglowodany a w ich miejsce wrzucone coś innego. Modyfikacje w typach błonnika. Modyfikacje w porach karmienia. Modyfikacje w proporcjach między posiłkiem porannym a wieczornym.
Jedna zmiana, jeden interwał i wyciągane na bieżąco wnioski.
Jedno rozwiązanie poprawiało “kupę”, inne sprawiało, że cofaliśmy się o kilka dni. Następował powrót do bezpiecznej przystani, kilka dni w porcie dla podładowania sił i kolejna wyprawa za horyzont.
Nie błędy a lekcje, z których wyciągamy wnioski [przewlekła biegunka u psa]
Marta bardzo szybko “złapała” o co mi chodzi. Że aby biegunka nie była tylko gównianą 😉 utratą jedzonka, to musimy wyciągać z niej wnioski.
Nie było łatwo, ale zaczęliśmy robić dalsze postępy. Pies przybierał na wadze, kupa zaczęła przypominać stolec zdrowego psa. Dla mnie nadal jej jeszcze brakowało do ideału, ale wiecie… No ja muszę podnosić poprzeczkę. W końcu oglądam po 30 kup dziennie 🙂 i byle stolec na lodówkę chwały trafić nie może.
Jednak żeby nie było… Zdarzało się mi przeszarżować i dorzucić “za dużo”, ale na tym etapie nastawienie Marty było już inne. Już nie panikowała na widok kolejnej “gorszej” kupy, ale trzymała się planu. Wdech wydech i do przodu. 3 kroki w tył do bezpiecznej pozycji i mały krok do przodu w stronę nieznanego.
Zdarzało się też, że i po stronie Opiekunów następowało “poluzowanie reżimu” Akiby i wrzucenie mu do miski czegoś za dużo, za szybko. Zdarzyły nam się wpadki z ilością jajka – dwa całe zamiast dwóch ćwiartek. Zdarzyła nam się szarża z truskawkami w sezonie i po kilku dniach z jednym owockiem dorzucono dwa, sześć, dwie garście.
Ale ponownie – wyciąganie wniosków na przyszłość i ustalanie granic dla poszczególnych grup produktów. Reintrodukcja i Indywidualizacja. Zarówno ja, ale i Opiekunowie poznawali granice swojego psa.
Dziś nowości wprowadzają samodzielnie, trzymając się tej samej strategii. Niczego za dużo, nic gwałtownie a jak coś się psuje, to uciekamy na znaną i bezpieczną wysepkę. A jak coś pasuje, to nie szarżujemy z ilością. Lepiej jeden smaczek dziennie niż garść zakończona rewolucją.
Motoryka, ekscytacja i jelita
W przypadku wielu psów z wybuchowymi jelitami, u których pada diagnoza “przewlekła biegunka u psa” ignorowanym aspektem jest emocjonalność i aktywność zwierzaka.
Dla mnie jako dietetyka wpływ aktywności czy nawet nadmiernego pobudzenia na pracę jelit to nic odkrywczego. Jednak w takim powszechnym rozumieniu, biegunka z “ekscytacji” w przypadku psów ogranicza się często do biegunki ze strachu, biegunki u psa lękliwego, biegunek u psów po przejściach.
Niejednokrotnie gdy próbuję poruszyć ten aspekt z Opiekunem napotykam ścianę i sprzeciw. Bo przecież Wasz pies nie ma stresu, w domyśle: nie jest i nie był bity, stąd nie ma mowy o stresie środowiskowym, o nadpobudliwości, która mogłaby być tak silna, że zaburzałaby pracę jelit. A stresem dla układu pokarmowego psa może być nawet radość na widok wielkiego kija w lesie! DOWOLNY NADMIAR BODŹCÓW! Radości, biegania, już samej narastającej gotowości na spacer, jazda autem do ulubionego parku czy w przypadku samców – cieczka w okolicy.
W przypadku Akiby bardzo szybko można było zauważyć wyraźny związek między tak banalną rzeczą jak dłuższy spacer lub intensywniejsze hasanko a brzydszym wyglądem kolejnej defekacji. Też zostały wprowadzone kroki zaradcze i wdrożone pewne sugestie, jak zareagować czy jak zmodyfikować dietę przed planowanym większym wysiłkiem lub ratunkowo – już po.
Dzisiaj Akiba radzi sobie serio fajnie, ale największa zmiana zaszła w Opiekunach i w ich nastawieniu. Skończyła się era chaosu. Dostaję informacje, że powoli do diety wracają inne produkty, gdzieś tam przemycane w formie nagródek. I mówię tu o tym, o czym dowiaduję się oficjalnie. A idę o zakład, ze pod stołem, gdy nie patrzę, dodatkowe próby z mniej “legalnymi” smakołykami również trwają. I najpewniej również kończą się powodzeniem.
Podsumowanko
Dla mnie współpraca z Opiekunami Akiby była czystą przyjemnością a mój mentoring zakończyłam gdzieś przed wakacjami… po jednym pełnym miesiącu opieki i drugim w ramach kontynuacji, na który zgodziłam się tylko dla świętego spokoju Marty.
Bo wcale mnie już nie potrzebowała a jej przypadek, co ciągle jej wytykam, wcale nie okazał się takim nadzwyczajnym i nietypowym 🙂 Ich praca z psem ciągle trwa, ale wyciągnęli z tego pierwszego miesiąca współpracy absolutne maksimum.
Co przesądziło o sukcesie? TO, ŻE SIĘ SŁUCHALI!
Że szczerze odpowiadali na pytania i rzetelnie podeszli do całego procesu. I przede wszystkim zrozumieli, o co w tym chodzi. Że najgorszy jest chaos a jeśli cokolwiek wrzucasz do psiej miski, musisz rozumieć zarówno po co to robisz, jak i wyciągnąć wnioski tak z udanej, jak i chybionej lekcji.
Przewlekła biegunka u psa to nie poszukiwanie Świętego Graala, to nie ślepa pogoń za idealnym rozwiązaniem a kilkutygodniowa rzetelna praca oparta na obserwacjach.
A oni nauczyli się obserwować swojego psa.
I o to chodziło.
Post scriptum:
W przypadku Akiby nie zastosowaliśmy żadnych pro i prebiotyków, żadnej suplementacji specjalnej “dla jelit” czy “dla mikrobiomu”. Czyste jedzonko, suplementy, których obecność wynikała z wstępnie ograniczonej produktowo diety (niektóre z nich już wypadły).
Mimo tak “gównianej” (celowa gra słów) sytuacji na początku, nie wprowadzaliśmy enzymów ani innych ziół. Awaryjnie w domu miał być rumianek, ale nie mam w notatkach informacji, czy w ogóle został użyty.