ZANIM SKOMENTUJESZ – ZAPOZNAJ SIĘ Z BIBLIOGRAFIĄ, SPRZEDAWCOM SUPLI TEZ Z GÓRY ZA KOMENTARZE DZIĘKUJĘ
Kurkuma w trzech postaciach
Kurkuma przywędrowała do nas z Indii i szybko zadomowiła się w naszych kuchniach. Nawet tym bardziej tradycyjnym babciom zdarza się “oszukiwać” rosół lub makaron podbarwiając go kurkumą. Kupne jajeczka też miewają podkręcony kolor żółtka, ale w nosie to mamy, bo to przecież kurkuma.
To nie chemia a samo zdrowie. Prawda?
Poza miejscem pochodzenia moda na kurkumę zaczęła dopiero wtedy, gdy nauka postanowiła zmonetyzować potencjał tego korzenia. Prawdę mówiąc, dzisiaj nie można już czytać o kurkumie bez słuchania o kurkuminie. A z uwagi na ilość powielanych na ten temat artykułów, mało kto zadaje pytania lub te teksty kwestionuje.
A szkoda.
Plusem szumu w koło kurkumy na pewno jest to, że jej korzeń można już swobodnie dostać nawet w pobliskim lidlu. W ten sposób, jako Klient, możesz już swobodnie wybierać między trzema formami:
- kurkuma korzeń;
- sproszkowany korzeń kurkumy;
– sprzedawany jako przyprawa kuchenna;
– sprzedawany jako suplement diety; - kurkumina;
– w proszku lub kapsułkach;
Każda z tych form ma swoje plusy i minusy, jednak ich właściwości wcale nie są równoważne.
Do celów kulinarnych używaj świeżego korzenia a sproszkowanej przyprawy w ostateczności.
Żadne tam “złote pasty” z knorka, pieprzu i oleju koko czy gotowe suple z masą wypełniaczy.
Kurkuma kontra kurkumina
O tym, że kurkuma (znajdziesz na stoisku z warzywami) ma działanie zdrowotne, wiadomo od wieków. Jednak współczesny świat wymaga dowodów.
I – nie ukrywam – ma to sens.
Dzisiaj potrafimy już rozłożyć każdą roślinę na części pierwsze.
Wiele z substancji, które w niej znajdujemy możemy nazwać, zbadać sposób działania a dzięki temu po pierwsze – zrozumieć, dlaczego dana roślina działa a po drugie – ustalić możliwe interakcje z lekami, których wieki temu nie było i nie trzeba było brać ich pod uwagę przy planowaniu procesu leczenia.
I w tym miejscu mogłabym skończyć, gdybyśmy żyli w idealnym świecie.
Ale świat idealny nie jest, więc skoro już ktoś inwestuje w badania, to chce dzięki nim zacząć zarabiać hajs.
Całej rośliny, ostropestu czy właśnie kurkumy, opatentować się nie da.
Proces wydobycia pojedynczej cząstki już tak.
A patent plus dawka szumu = kasa.
Jednak to bardzo ważne, by zrozumieć że kurkumina jest zaledwie malutkim puzzlem w wielkim obrazie. Jeśli decydujesz się na spożywanie kurkuminy, to tracisz całe bogactwo leczniczych właściwości ukrytych w świeżym korzeniu.
Od dawna uważa się, że zioło to coś więcej niż suma jego części a pomimo badań, które rozszyfrowują działanie poszczególnych składników, należy pamiętać, ze te badania dotyczą tylko tych składników, które już udało się rozpoznać.
A to nie są wcale zamknięte rozdziały.
Nadal są elementy układanki, których dotąd nie odkryto, co przecież wcale nie oznacza, że elementy te nie odgrywają roli terapeutycznej.
Synergistyczne działanie komponentów zawartych w roślinie sprawia, że niektóre składniki aktywne są łatwiej przyswajalne w porównaniu z ich wyizolowanymi postaciami. Inne składniki buforują działanie kolejnych, co zapobiega skutkom ubocznym.
Można to podsumować:
- Kurkuma to pełnowartościowa żywność, a kurkumina to wyizolowany komponent.
- Kurkuma zawiera ponad 300 różnych składników aktywnych, które mają szerokie spektrum działania na organizm. Kurkumina to pojedynczy element.
- Wszystkie składniki kurkumy działają synergistyczne i w większości przypadków w sposób bezpieczny, podczas gdy kurkumina gwarantuje podejście „lekarskie”: atak na wroga, nawet kosztem skutków ubocznych.
1) Wcale NIE UDOWODNIONO, że kurkumina jest skuteczna i bezpieczna
Zdziwieni?
Przecież w ostatnich dwóch dekadach opublikowano wiele raportów na temat korzystnych efektów stosowania kurkuminy i wielokrotnie o tym mówiono, że ten – uwaga – naturalny produkt jest skuteczny i bezpieczny, zarówno w profilaktyce, jak i leczeniu wielu chorób. W tym raka.
Do naturalności kurkuminy wrócimy w punkcie drugim. Natomiast to, że liczba badań wykazujących pozytywne działanie kurkuminy jest znacznie wyższa niż liczba badań, która wykazuje negatywne skutki jej spożywania, niekoniecznie oznacza, że mamy do czynienia z substancją bezpieczną.
W interesie badaczy leży udowodnienie sensu produkcji i sprzedaży produktu, jakim jest kurkumina.
W interesie producentów nie leży badanie wad, które zmniejszą atrakcyjność produktu.
Jeśli wyhodujesz dziś super pomidora, na czym będzie Ci zależeć?
Na tym, by udowodnić, dlaczego wszyscy muszą go kupić?
Czy na tym, by uczciwe wykazać, że Twój super pomidor jest ledwie średni a na dodatek powoduje biegunkę?
Wobec porażającej ilości wpisów opartych o zwrot “badacze udowodnili”, to stanowisko może pachnieć zmową farmaceutyczną i spiskiem koncernów 😉
Tymczasem większość badań, które wspierają tezę o terapeutycznym działaniu kurkuminy, to badania in vitro, przeprowadzone tylko na komórkach. Badania takie nie koniecznie mają przełożenie na “żywego, prawdziwego człowieka”. Psa też.
Szczególnie że te same, opublikowane badania wskazują na problem z osiąganiem stężeń używanych w trakcie zakończonych pozytywnie prób, jeśli kurkumina jest przyjmowana doustnie. A to oznacza, że wprawdzie konkretna dawka kurkuminy może faktycznie zabić komórkę rakową, to spożycie takiej ilości kurkuminy, by osiągnąć określone stężenie w obrębie narządu objętego chorobą nie jest proste a do tego dawka zaczyna być toksyczna.
Tyle o skuteczności. A co z bezpieczeństwem?
“Badacze udowodnili” 😉 , że dawka do 8 gram przyjmowana przez krótki okres czasu nie jest toksyczna. Ale już próby na ludziach wykazały, że dawki dużo mniejsze, bo od 0,9 grama do 3,6 grama przyjmowane przez okres miesiąca do maksymalnie 4 miesięcy, powodowały skutki uboczne w postaci biegunek czy nudności.
To samo badanie wskazuje że dawka 8g lub wyższa może być stosowana tylko wtedy, gdy i tak nie ma innej opcji terapeutycznej, więc… no… z braku laku akceptuje się toksyczność.
I na koniec najważniejsze: autorzy raportu punktują, że nie podjęto badań nad skutkami ubocznymi przyjmowania kurkuminy przez dłuższy okres czasu a brak tych skutków ubocznych powszechnie wnioskuje się tylko w oparciu o badania krótkoterminowe (krócej jak miesiąc – w dłuższych próbach skutki uboczne już występowały).
2) Do ekstrakcji kurkuminy z kurkumy używane są szkodliwe rozpuszczalniki.
Powszechną metodą ekstrakcji kurkuminy z kurkumy jest substancja chemiczna zwana EDC (1,2-dichloroetan). EDC ma szkodliwe działanie na organizm.
Z tego powodu nazywanie ekstraktu kurkuminy naturalnym produktem jest sporym przekłamaniem.
Tak, kurkumina naturalnie występuje w kurkumie.
Nie, ekstrakt kurkuminy nie powstaje w naturalnym procesie, dlatego tak ciężko jest znaleźć ekstrakty kurkuminy oznaczone jako produkt organiczny czy bio.
Jeśli widzisz takie oznaczenie na opakowaniu lub w opisie marketingowym na stronie produktu, nie wierz na słowo. Spytaj, jaką metodą pozyskano kurkuminę z kurkumy. Ten proces nie jest prosty, wykorzystywanych jest kilka różnych rozpuszczalników – większość jest wykluczona ze stosowania dla produktów organicznych czy bio.
Powiesz teraz, że ojtam ojtam… po co od razu kurkumina ma być bio, organic…
Ano dlatego że
3) Zanieczyszczenia chemiczne i pozostałości rozpuszczalników są wykrywane w ekstraktach kurkuminy.
EDC był wykrywany w dostępnych na rynku ekstraktach z zielonej herbaty i kurkuminy właśnie. Podobnie i resztki pozostałych rozpuszczalników – acetonu, izopropanolu, octanu etylu czy dichlorometanu.
Narażenie inhalacyjne na EDC wywołuje niewydolność oddechową, nudności i wymioty oraz wpływa na ośrodkowy układ nerwowy, wątrobę i nerki. Działa mutagennie na zwierzęta i można przypuszczać, że jest rakotwórczy dla ludzi.
Teraz rozumiesz?
Kurkumina, która jest zalecana w terapii raka, w terapii, która z reguły wymaga od pacjenta usunięcia toksyn i zanieczyszczeń z otoczenia i diety, sama może dostarczać zanieczyszczeń i toksyn, które obciążą organizm chorego.
I tu dochodzimy do drugiej strony medalu.
Każda produkcja suplementu diety jest produkcją spożywczą a każda produkcja spożywcza przewiduje też pewną możliwość zanieczyszczenia produktu finalnego. Albo inaczej, istnieje ryzyko, że produkt nie jest idealnie “czysty”.
Grunt, aby te zanieczyszczenia nie przekraczały normy. Innymi słowy, technologia dopuszcza, że pewna ilość zanieczyszczeń, również tych chemicznych, pozostanie w produkcie.
Ale jak ustalane są te granice?
Bo wiecie, suplement diety to z zasady produkt dla ludzi zdrowych!
Reklamy chwalą, że pokona raka, ale nie jest przewidziany dla osoby z rakiem.
Jest przewidziany dla osoby zdrowej. Taka jest definicja suplementu.
Normy też dotyczą dawek sugerowanych na opakowaniu.
Dawkowanie na suplemencie jest dalekie od dawkowania leczniczego… Ale przecież mówimy o kurkuminie, nie tylko w kontekście prewencji, ale przede wszystkim konkretnych chorób. I wielu z Was po lekturze internetów samodzielnie podnosi dawki. A nie macie gwarancji, że ten suplement w zwiększonym dawkowaniu nie zaszkodzi osobie chorej.
I akapit w odniesieniu do psa… nie ma fabryk wyciągających kurkuminę z kurkumy z przeznaczeniem dla psów, w oparciu o normy dla psów. To “ludzka” kurkumina, która pakowana jest z przeznaczeniem dla zwierząt. Nawet jeśli ilość zanieczyszczeń EDC lub innych mieści się w normie dla zdrowego człowieka, jaką masz gwarancję, że produkt ten jest w pełni bezpieczny dla Twojego chorego psa?
4) Przyswajalność kurkuminy nie jest najlepsza
Myślisz: ale mi fakt, nic nowego… Przecież po to dodaje się do niej chociażby piperynę.
Owszem.
Ale o tym, że piperyna zwiększa przyswajalność kurkuminy i jej stężenie w tkankach, ale jednocześnie zwiększa jej toksyczność już się zbyt głośno nie mówi.
Piperyna zwiększa również metabolizm niektórych leków, przez co również wpływa na ich toksyczność. Dlaczego? Bo piperyna to również ekstrakt.
Ten problem nie występuje, gdy mówimy o kurkumie ( korzeniu) i pieprzu (zmielonych ziarnach)
5) Kurkumina nie jest tak efektywna jak kurkuma
Z perspektywy medycyny holistycznej każde terapeutyczne podejście do raka musi być czymś więcej niż tylko atakiem na guz. Musi uwzględniać i wpływać na całe życie. Wzmacniać osłabiony organizm, ułatwiać pracę narządów…
Komponując terapię ziołową szuka się roślin, które jak najszerzej obejmą swoim działaniem cały dotknięty chorobą organizm. Przewaga całej rośliny nad mono-składnikiem jest bezdyskusyjna.
Zajmuję się terapią ziołami od lat i nie skłamię, gdy powiem, że nigdy dotąd nie użyłam kurkuminy ani nawet kurkumy w protokole. W koło nich dużo szumu, ale cóż, znam lepsze rozwiązania.
Niejednokrotnie za to wyrzucałam z diety kiepskiej jakości suplementy i tłumaczyłam, dlaczego “złota pasta” nie zadziałała lub wręcz pogorszyła stan zdrowia. Ale do tego jeszcze dojdziemy.
6) Kurkumina podrażnia wątrobę i powoduje jej uszkodzenia
To poniekąd wypadkowa kilku rzeczy, o których już pisałam. Kurkumina to pojedynczy składnik, który, w przeciwieństwie do zioła, działa gwałtownie jak silny lek.
Dawki lecznicze potrafią być toksyczne a toksyczność dodatkowo podbija piperyna.
Im dłuższy czas przyjmowania, tym mniejsza dawka powoduje skutki uboczne.
No bo właśnie… jest jak z lekiem, może i działa, ale ostatecznie wątroba musi sobie z tym poradzić.
A co ze sproszkowanym korzeniem kurkumy?
Krótka odpowiedź jest taka, że jeśli nie brzydzi Cię smak kurkumy – jedz świeżą lub zrób z niej nalewkę. Zawsze będzie to rozwiązanie lepsze niż proszek.
Jeśli Twój pies zje posiłek, do którego użyto świeżej kurkumy – dawaj mu świeżą. Jeśli nie, spróbuj z odparowaną nalewką. Dopiero jeśli się nie da – skuś się na proszki.
Po gotowca w proszku sięgałabym na serio wtedy, gdy nie miałabym wyjścia. Szczególnie, że używanie sproszkowanej postaci kurkumy również związane jest z kilkoma czynnikami, które mogą zaważyć na skuteczności.
Jakie to czynniki?
7) Używasz "przyprawy kuchennej" do celów leczniczych
Sproszkowaną kurkumę możesz kupić w spożywczaku – jako przyprawę lub w sklepie z ziołami – jako suplement.
Nie ukrywam, nóż mi się otwiera w kieszeni, gdy słyszę lub czytam, jak ludzie polecają i sami wykonują złotą pastę na bazie saszetkowej przyprawy. Oczywiście oczekując działania leczącego.
W czym tkwi problem?
- jakość surowca – ponownie, jak w przypadku kurkuminy, dla celów leczniczych warto stosować produkt organicznego pochodzenia. Do przemysłowej uprawy kurkumy używa się sporej ilości pestycydów a te znajduje się następnie w gotowych przyprawach. Nie chcemy tego w diecie chorego człowieka ani chorego psa.
- wiek surowca – wszystko się utlenia z czasem. A im większy stopień rozdrobnienia, tym proces utleniania a tym samym utraty właściwości, zachodzi szybciej. Pracując z korzeniem, który zużywasz na bieżąco, masz na pewno wyższą skuteczność, niż pracując ze zwietrzałym proszkiem.
- zanieczyszczenie surowca – możemy je rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, na każdej przyprawie znajdziesz informację, że może zawierać gluten, seler, orzechy… i całą litanię innych składników, które przetaczają się przez zakład produkcyjny. Innymi słowy, w zakładzie może dojść do przypadkowego zanieczyszczenia produktu.
Przypadkowego.
Albo i nie.
Powszechne jest bowiem zanieczyszczenie barwnikami chemicznymi – już na etapie jej produkcji w Indiach, np po to by zamaskować starą kurkumę lub jej “rozciągnięcie” talkami, mąką i innym badziewiem.
Powszechnie stosuje się “wypełniacze”, mąkę ryżową, pszenną, piasek czy inne skrobie.
W przypadku zastosowania kulinarnego może nawet tego nie zauważysz, ale przy dawkach leczniczych i w chorobie nie chcesz syfu w jedzeniu!
Kilka lat temu ktoś na kanadyjskim forum “sprzedał” mi domowy test na jakość kurkumy w proszku. Od tego czasu używam już tylko korzenia 🙂
Domowy test na jakość sproszkowanej kurkumy
Nie wymaga od Ciebie wielkiej filozofii.
Wystarczy pół szklanki ciepłej wody i łyżeczka proszku, który chcesz przetestować.
- wlej ciepłą wodę do szklanki;
- wsyp łyżeczkę sproszkowanej kurkumy I NIE MIESZAJ;
- Odczekaj 20 minut
Jeśli woda jest przejrzysta – masz szczęście, nic tam nie wmieszano.
Tu robiłam z jedną Opiekunką test używanej przez nią do robienia złotej pasty przyprawy.
Woda stała się nieprzejrzysta i nie poprawiała się z czasem – oszukany produkt.
Do tej szklanki wpadł suplement diety dla psów (sproszkowana kurkuma, 100%) dostępny na allegro.
Woda na pierwszy rzut oka znacznie bardziej przejrzysta, ale widzicie ten zlepek na dnie? Uformował się glutek, który ciężko opadł na dno.
To nie jest właściwe, ale nie wiem, co mogło spowodować taką reakcję. Obstawiam skrobię
Sam kolor proszku też nie jest jasno żółty a wpada w brąz, co pozwala uznać surowiec za wiekowy.
->Tu link-< do filmiku na yt, na którym pokazany jest przebieg tego prostego testu.
Aczkolwiek w nim zamieszali wodę, mnie uczono, że się nie miesza.
Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę ilości kurkumy, jakie się stosuje leczniczo – stosowanie kuchennych saszetek z proszkiem to może być strzał w kolano a nie wsparcie.
8) Używasz "dawek suplementacyjnych" oczekując działania leczniczego
Troszkę o tym już było.
Dawki sugerowane na suplementach diety to dawki, które nie są lecznicze, bo z definicji suplementu diety – suplement uzupełnia dietę, ale nie ma i nie może mieć działania leczącego.
Suplementy diety są z zasady przewidziane dla zdrowych organizmów. Owszem, one nadal dostarczą witamin, minerałów i składników aktywnych, ale nie w ilości, która ma zasadniczy wpływ na zdrowie.
Aa! Widzicie! Najlepsza sproszkowana kurkuma to 100% kurkumy. Jeśli zamierzasz stosować dawki lecznicze, to uważaj na wszelkiej maści wypełniacze.
9) Zastanów się, czy profil energetyczny kurkumy jest dopasowany do kondycji - Twojej lub psa
Ostatni, ale w sumie najważniejszy aspekt stosowania kurkumy, który przemilcza się nagminnie.
Z uwagi na całkowitą długość posta, nie będę tu teraz filozofować i ujmę temat najprościej, jak się da.
Kurkuma rozgrzewa.
Kurkuma jest tradycyjnie składnikiem dań, które rozgrzewają Cię od środka. Jest lekko pikantną przyprawą, która już w ilości “do smaku” potrafi wywoływać rumieniec na policzku.
Ponieważ podnosi naszą temperaturę, to wysusza…
Organizm wraz z wodą pozbywa się nadmiaru ciepła – pocąc się lub w postaci pary wydychanej na zewnątrz. Zatem w powiększonych ilościach leczniczych kurkuma może spowodować uczucie wyjątkowego pragnienia, powodować uderzenia gorąca lub silną potliwość. To u Ciebie.
Twój pies ma podstawową temperaturę ciała o te 2 stopnie wyższą. Psy odczuwają silniej rozgrzewające właściwości ziół i trzeba mieć to na uwadze.
Dlatego, jeśli czytasz o przeciwzapalnych właściwościach kurkumy a przed Tobą siedzi pies rozogniony i rozdrapany, nadmiernie pobudzony alergią, albo taki, który ma problem z regulacją ciepła (bulwy, mopsy), albo taki, który cierpi na bóle reumatyczne, ale nie wilgotną zimą a w suche letnie dni – nie dawaj mu kurkumy!
Odwrotnie, apatycznym staruszkom, wiecznym zmarzluchom, psom, którym puchną stawy, tym którym przyda się rozruch i kop do życia – nawet niewielka ilość kurkumy może się okazać przydatna.
Skoro nie złota pasta na bazie wątpliwego proszku, to co?
Olej! To proste!
Użyj świeżego korzenia i wybranego tłuszczu.
Podgrzewanie kurkumy w tłuszczu pozwala na wydobycie z niej większej ilości składników i sprawia, że są one lepiej przyswajalne przez organizm.
Potrzebujesz:
- 200g tłuszczu (smalec, olej);
- 50 do 100g kurkumy;
Ja najczęściej używam smalec gęsi lub kaczy i trzymam się wyższych dawek kurkumy.
Używam go dla psów, w trakcie gotowania a jak postoi poza lodówką i zrobi się płynny, to również do dressingu na sałatki.
Wykonanie:
- zetrzyj lub drobno pokrój wyszorowany korzeń kurkumy (nie obieraj);
- w garnuszku podgrzej smalec/olej do temperatury ok 50-60 stopni. Na oko – jeśli wrzucasz kawalątek kurkumy i on skwierczy, to temperatura jest zbyt wysoka. Odstaw na moment.
- Dodaj kurkumę do gorącego, ale nie wrzącego oleju i pozwól mieszaninie pyrkać sobie spokojnie przez 30 minut.
- Odstaw na moment i po chwili odcedź tłuszcz przez sitko/gazę.
TIP #1 Możesz też użyć kokosowego, ale nierafinowany ma lepsze właściwości. A te znikają wraz z silnym podgrzewaniem. Dlatego czasem robię na kokosowym, ale latem, gdy naturalnie ma on płynną konsystencję. Albo zimą, stawiając słoik na kaloryferze.
Wrzuć do płynnego oleju kokosowego startą kurkumę i odstaw na ciepły/ nie gotujący kaloryfer nawet na 2 tygodnie, potrząsając co jakiś czas.
Kiedy robię wersję na oleju kokosowym, używam mniejszej ilości kurkumy i stosuję gotowy olej wymiennie – i dla psów, i w kuchni, i do pielęgnacji skóry czy olejowania włosów.
Sami wiecie, no smalec… nie nadałby się w tym celu 🙂
TIP #2 Jeśli pracujesz ze świeżą kurkumą po raz pierwszy w życiu, to pamiętaj że on silnie farbuje. Blender zsieka go w momencie, ale plastik chwyci żółty kolor i idę o zakład, że to już nie puści.
ZANIM SKOMENTUJESZ – ZAPOZNAJ SIĘ Z BIBLIOGRAFIĄ i ODNOŚ SIĘ DO NIEJ,
SPRZEDAWCOM SUPLI TEŻ Z GÓRY ZA KOMENTARZE DZIĘKUJĘ
- The dark side of curcumin, Int. J. Cancer: 126, 1771–1775 (2010) VC 2009 UICC
- https://pubchem.ncbi.nlm.nih.gov/compound/1_2-dichloroethane#section=Top
- The Sweet Smell of Success. James Geiger, pg 205.
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/?term=10.3390%2Fmolecules191220091
- https://www.toxinless.com/curcumin-solvent-rick-liva.pdf
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23594449
- https://cassingram.com/solvent-residues-toxic-components-dietary-supplements/
- Atal CK, Dubey RK, Singh J. Biochemical basis of enhanced drug bioavailability by piperine: evidence that piperine is a potent inhibitor of drug metabolism. J Pharmacol Exp Ther 1985;232:258–62.
- veterinary herbal medicine
- Rosalee de la Forêt – Alchemy of Herbs
- David Hoffman – Medical Herbalism